PiS przegrywa, 28.06.2024

 

PiS przegrywa ważną bitwę. Następne ofiary czekają w kolejce

Klęską PiS zakończyła się próba obrony immunitetu Michała Wosia, którego prokuratura ściga za przekazanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości do CBA na zakup Pegasusa. W kolejce do utraty ochrony czekają kolejni prominentni politycy byłej władzy. Tymczasem posłance partii Razem grozi wyrzucenie z ugrupowania za kolaborację z politykiem PiS. A koalicja rządząca dalej nie dogadała się w sprawie związków partnerskich.

28.06.2024

  • Prawdziwą gwiazdą ostatniego posiedzenia Sejmu był Michał Woś. Polityk Suwerennej Polski stracił immunitet poselski i grożą mu zarzuty prokuratorskie
  • W obronie ziobrysty stanął Paweł Kukiz, ale tylko na chwilę. Kiedy trzeba było bronić byłego wiceministra Paweł Kukiz wolał nagrywać rolkę do mediów społecznościowych
  • Koalicja rządząca dalej nie potrafi się dogadać w sprawie ustawy o związkach partnerskich. Najwcześniej projekt może się pojawić… jesienią tego roku
  • Partia Razem rozważa wyrzucenie ze swoich szeregów posłanki Pauliny Matysiak. Polityczka tak bardzo chciała się wyróżnić, że rozpoczęła bliską współpracę z posłem PiS

Prezesowi PiS puszczają nerwy

„Do paki, do paki” — krzyczeli posłowie koalicji rządzącej, kiedy Michał Wójcik, Paweł Kukiz i Jarosław Kaczyński interweniowali na sali plenarnej w sprawie Michała Wosia. Marszałek Sejmu nie zgodził się, by były wiceminister sprawiedliwości zabrał głos tuż przed głosowaniem nad odebraniem mu immunitetu.

Woś miał już taką możliwość i przez kilkanaście minut przekonywał o swojej niewinności, ale dzień wcześniej, kiedy komisja regulaminowa przedstawiała swoje sprawozdanie. Regulamin Sejmu nie przewidywał kolejnego wystąpienia polityka Suwerennej Polski. To nie spodobało się Jarosławowi Kaczyńskiemu, który najwyraźniej jest przyzwyczajony do innych standardów i zabierania głosu „bez żadnego trybu”.

— Pan poseł Kaczyński był uprzejmy w różnych epitetach wyrazić się na temat mojej kondycji intelektualnej i znajomości prawa. Pokusił się też o pewnego rodzaju refleksje historyczne w związku ze mną — mówił Szymon Hołownia po zakończonych głosowaniach.

Zaskoczenia podczas głosowania nie było — 240 posłów opowiedziało się za odebraniem Michałowi Wosiowi immunitetu. To pierwsza przegrana przez PiS bitwa obronna przed zapowiadanymi przez Koalicję 15 Października rozliczeniami. I z pewnością nie ostatnia, ponieważ w kolejce czekają m.in. Marcin Romanowski, Dariusz Matecki (choć on zapowiedział zrzeczenie się immunitetu), Mariusz Błaszczak.

Przypomnijmy, prokuratura chce postawić Michałowi Wosiowi zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z przekazaniem milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości do CBA na zakup oprogramowania Pegasus. Sam Woś uważa, że jest niewinny.

Rzeczy ważne i ważniejsze

Choć wspomniana już szarża na mównicę sejmową Pawła Kukiza zakończyła się fiaskiem, to poseł mógł się jeszcze wykazać podczas głosowania. O ile Kukiz chciał bronić prawa Michała Wosia, to kilka chwil później ten sam Paweł Kukiz nie bronił polityka PiS przed spotkaniem z prokuratorem.

Były rockman nie wziął udziału w głosowaniu, ponieważ w tym czasie był zajęty rozwijaniem swojej kariery. Bynajmniej nie chodziło o karierę muzyczną, a zapewne polityczną. Jedno jest pewne — chodziło o zaistnienie w mediach społecznościowych.

— Nagrywałem rolkę w trakcie głosowania. Dla mnie każdy poseł i senator powinien być pozbawiony immunitetu — mówił dziennikarzom z rozbrajającą szczerością Paweł Kukiz tuż po wyjściu z sali plenarnej.

Tuż po głosowaniach doszło też do słownej utarczki Michała Wosia z Szymonem Hołownią, w czasie kiedy marszałek Sejmu rozmawiał z dziennikarzami. Kiedy ziobrysta oddalił się wylewać swoje żale i pretensje na konferencji prasowej, jeden z polityków Suwerennej Polski — Szymon Hołownia podejrzewa Dariusza Mateckiego — rzucił w kierunku lidera Polski 2050 głośne „hipokryta!”.

Niewykluczone, że miał żal do prezydium Sejmu o obniżenie uposażenia poselskiego o połowę na okres trzech miesięcy za nocne hasanie po dachach sejmowych budynków. To zapewne najdroższe zdjęcie posła w historii polskiego parlamentaryzmu.

Kolaboracja Razemki z PiS

Posiedzenie Sejmu nie byłoby posiedzeniem Sejmu, gdyby nie problemy wewnątrz koalicji rządzącej. O ile PiS walczy, by jego politycy nie skończyli w więzieniu, to partie demokratyczne starają się, by kolejna kość niezgody nie zakończyła się totalnym blamażem.

W ostatnich dniach czołowi politycy Partii Razem głośno mówili, że należy odróżnić się od innych ugrupowań wchodzących w skład koalicji. Była to swego rodzaju krytyka rządu Donalda Tuska oraz Lewicy.

I być może posłanka Paulina Matysiak za bardzo wzięła te słowa do serca, ponieważ w czwartek na platformie X poinformowała o stworzeniu ruchu społecznego „Tak dla Rozwoju”. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że jej „partnerem w zbrodni” został poseł PiS Marcin Horała, ten sam, który był pełnomocnikiem rządu PiS ds. Budowy CPK.

„Pozostając w różnych partiach, spierając się na wiele tematów (światopoglądowych, historycznych i innych) możemy te spory odłożyć na bok i pracować wspólnie nad budową CPK, elektrowni jądrowych, rozbudową portów i armii” — napisali w mediach społecznościowych Matysiak i Horała.

Idea nie znalazła uznania w oczach polityków Koalicji 15 Października. Posłowie KO nie zostawiali na posłance Razem suchej nitki. — Zapewne wyrzucą Paulinę za to z partii — powiedział nam jeden z posłów PiS.

I niewiele się pomylił — klub Lewicy, ustami swojej szefowej Anny Marii Żukowskiej, zawiesił posłankę Razem na trzy miesiące. Ale największe problemy dopiero przed nią, bowiem Partia Razem nie jest tak postępową, jak się wydawało.

— Pani posłanka Matysiak ma w tym momencie postępowanie dyscyplinarne z wnioskiem o wykluczenie z partii i jest zawieszona w prawach na czas tego postępowania — powiedział Adrian Zandberg z Partii Razem.

Matysiak uznała, że nie będzie milczeć. W mediach przekonywała, że niczego nie żałuje i zrobiłaby to jeszcze. Co ciekawe, w podobnym stylu wypowiadał się Michał Woś.

Niebezpieczne związki

Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że sprawa wprowadzenia w Polsce związków partnerskich powinna pójść gładko. Nie jest to bowiem sprawa kalibru aborcji, która kilka miesięcy wcześniej rozgrzewała do czerwoności polityków u steru władzy.

Chodzi głównie o wprowadzenie możliwości wspólnego rozliczania się, dziedziczenia oraz uzyskania informacji medycznej, jeżeli partner bądź partnerka trafi do szpitala. Schody zaczęły się, kiedy Lewica chciała wprowadzić zapisy o przysposobieniu dzieci przez pary jednopłciowe oraz niemal zrównanie związków z małżeństwem.

Tego dla PSL było już za wiele. I choć ministra ds. równości Katarzyna Kotula pokazała Urszuli Pasławskiej projekt ustawy, to wiceprezeska ludowców nawet nie pokazała go w klubie, uznając, że nadaje się do kosza. Z góry wiadomo, że „konserwy”, czyli konserwatywna część klubu nie zagłosuje za żadnymi związkami partnerskimi.

Ministra ds. równości Katarzyna Kotula Marcin Obara / PAP
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula

 

Kotula dwukrotnie spotykała się z Pasławską, a w trakcie posiedzenia Sejmu na audiencji przyjął ją marszałek Sejmu. Szymon Hołownia chciałby jak najszybszego przyjęcia ustawy i sugeruje, że w przyszłości będzie można ją nowelizować o dodatkowe zapisy.

—Pani minister nie chce strzelać kapiszonami legislacyjnymi, które rozbiją się później o brak zgody w koalicji — uważa marszałek Sejmu. — Katarzyna Kotula z aptekarską dokładnością dba, aby dla tej ustawy była większość. I doprowadzi do tego, że będzie większość — dodaje.

Wszystko na to wskazuje, że projekt rządowy dotyczący wprowadzenia związków partnerskich, który miał być gotowy kilka miesięcy temu, wpłynie do Sejmu dopiero jesienią, po wakacjach. Trudno nie odnieść wrażenia

Trzecia Droga wychodzi z zakrętu

— Pogłoski o naszej śmierci były przedwczesne — mówił nam jeden z ludowców, po wspólnym posiedzeniu klubów PSL i Polski 2050. Spotkanie dotyczyły przyszłości Trzeciej Drogi, po fatalnym wyniku wyborów europejskich.

I rzeczywiście, po kolejnych perturbacjach nie doszło do „spotkania rozwodowego”. Zamiast tego była przyjazna atmosfera przy winie i obietnica lepszej komunikacji. Zatem czy Szymon Hołownia będzie wspólnym kandydatem Trzeciej Drogi na prezydenta? Być może.

Liderzy Trzeciej Drogi: wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz i marszałek Sejmu Szymon HołowniaPaweł Supernak / PAP
Liderzy Trzeciej Drogi: wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz i marszałek Sejmu Szymon Hołownia

Znamienny jest fakt, że w spotkaniu obu klubów nie uczestniczyły osoby, które najgłośniej domagały się rozstania. Widocznie formuła wspólnego biesiadowania przy lampce wina nie mieści w umowie koalicyjnej między PSL a Polską 2050.

onet