Maziarski, 07.03.2020

 

Kurski odwołany, PiS-owski beton zawył

Kurski odwołany, PiS-owski beton zawył

 

Kto w piątek oglądał w telewizji nocną konferencję prezydenta i premiera, musiał dojść do wniosku, że „dobra zmiana” weszła w fazę schyłkową.

Na godzinę przed upływem konstytucyjnego terminu Andrzej Duda zwołał dziennikarzy, by ogłosić, że podpisuje ustawę o dwóch miliardach na propagandę PiS, a na osłodę oferuje ludowi igrzyska w postaci odwołania Jacka Kurskiego. Towarzyszył mu nie tylko premier, który – jak twierdzą poinformowani – należy do krytyków prezesa TVP, ale i szefowie Krajowej Rady Radiofionii i Telewizji Witold Kołodziejski oraz Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański.

Warto przypomnieć, że ten ostatni już raz podjął próbę zdymisjonowania Kurskiego – w sierpniu 2016 r. rada, na której czele stoi, odwołała prezesa TVP, ale zaraz potem Czabański wylądował na dywaniku u Jarosława Kaczyńskiego i musiał jak niepyszny anulować dymisję. Chroniony przez Prezesa Tysiąclecia Jacek Kurski długo był nietykalny. Aż do piątku.

Czy obecna dymisja oznacza, że Kaczyński przestał osłaniać swego bulteriera? A może raczej mamy do czynienia z niesubordynacją Dudy i Morawieckiego, którzy podjęli decyzję wbrew opinii szefa? Niemal do ostatniej chwili z Nowogrodzkiej dochodziły nieoficjalne sygnały, że prezes nie zgadza się na odwołanie. Zapewne jednak ostatecznie ustąpił pod naciskiem Dudy, grożącego zawetowaniem ustawy o pieniądzach dla TVP. Niechętnie zgodził się na dymisję, bo nie miał innego wyboru.

Warto zwrócić uwagę na mowę ciała na piątkowej konferencji. To nie był występ triumfujących samców alfa: nerwowe, spięte głosy, kamienne twarze, sztywna postawa. I prezydent, i premier wyglądali, jakby połknęli kije od mopa. Na końcu nie pozwolili dziennikarzom na zadawanie pytań. Gołym okiem było widać, że obaj są zdenerwowani. Zresztą już fakt, że Duda nie wystąpił na konferencji sam, lecz zapewnił sobie wsparcie premiera i wysokich urzędników odpowiadających za media, wskazuje, że czuł się niepewnie. Wiadomo – w grupie raźniej niż w pojedynkę…

Przyszli więc razem – i razem opowiadali androny. Że pieniądze na propagandę są w istocie pieniędzmi na onkologię, bo telewizja mówi ludowi, co trzeba jeść, żeby nie dostać raka. Że onkologia ma się w Polsce coraz lepiej. Że trzeba rozwijać terenowe ośrodki TVP, które mówią głosem lokalnych społeczności. Że trzeba im dać dużo pieniędzy, bo inaczej zatrudnieni tam ludzie stracą pracę. I tak dalej. Naprawdę takie rzeczy opowiadali prezydent z premierem.

W dodatku brzmiało to tak, jakby się tłumaczyli i usprawiedliwiali. Nie było to dynamiczne i budzące entuzjazm wystąpienie liderów obozu prącego do wyborczego zwycięstwa, a raczej defensywna i niezbyt przekonująca mowa obrończa ludzi stojących pod pręgierzem.

Jaki to będzie miało wpływ na kampanię Dudy? Zajrzyjmy do komentarzy internautów na portalu wPolityce.pl, który skupia pisowski i prawicowy beton. Oto kilka pierwszych  brzegu wpisów pod artykułem o dymisji Kurskiego (zachowana oryginalna pisownia):

Jeśli doprowadzi Pan do rezygnacji Kurskiego to nie idziemy na wybory!

Wyglada na to, ze PAD duzooo stracil stawiajac bezwzgledne warunki w swojej przedwyborczej sytuacji. Wg mnie, to jeden z dwu najwiekszych bledow jego urzedowania.

mojego glosu nie masz! za macierewicza, ustawy sadowe, samorzadowa, izby obrachunkowe, ubecje w bbn i kancelarii bycia za a nawet przeciw a teraz za tvp

Odwagi Prezesie Kaczyński! Wystaw PBSz! To będzie najlepsza Pańska decyzja. Cofnij poparcie dla Dudy!

Twardy elektorat PiS zawył z wściekłości. Pół biedy, gdyby to był koszt pozyskania znaczącej liczby głosów na drugim skrzydle, czyli wśród wyborców wahających się. Jednak podpisując ustawę o dwóch miliardach złotych dla TVP Duda raczej nie pozyskał umiarkowanego centrum, a już zwłaszcza nie zneutralizował rywali i nie wytrącił im argumentów z ręki. Od samego rana w sobotę politycy opozycji prześcigali się w krytykach i potępieniach prezydenta.

Piotr Semka, publicysta popierający PiS, stwierdza na Twitterze: „PAD ws. Kury podjął decyzję niezrozumiałą dla sporej części swego elektoratu, a nie uzyska nawet krztyny uznania w elektoracie opozycji”.

Dudzie udała się więc wielka sztuka: jednocześnie zraził betonowy elektorat PiS-u, zantagonizował umiarkowane centrum, wystawił się na ciosy rywali i zaprezentował się jako polityk miękki, cofający się pod naciskiem. Trudno to uznać za sukces i atut w kampanii wyborczej.

 

koduj4.pl