Kobiety, mężczyźni, młodzi, starzy, ci ze wsi i ci z metropolii – nie ma takiej grupy społecznej, która by chciała, żeby Jarosław Kaczyński został w polityce. Za emeryturą dla prezesa PiS jest nawet 42 proc. wyborców jego partii.
Polacy nie tylko stracili do Kaczyńskiego zaufanie, ale mają go zwyczajnie dość: w przygniatającej większości uważają, że powinien odejść z polityki.
Co znamienne, aż czterech na dziesięciu wyborców PiS (42 proc.) deklaruje, że prezes powinien odejść z bieżącej polityki. Aż połowa z nich uważa tak zdecydowanie.
Wśród wyborców opozycji te proporcje są już obezwładniające: na emeryturę wysyła Kaczyńskiego:
- 97 proc. wyborców KO,
- 96 proc. PSL/Kukiz’15,
- >93 proc. Polski 2050 Szymona Hołowni,
- 92 proc. Lewicy,
- 80 proc. wyborców Konfederacji.
„Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej”
Wszyscy pamiętamy spektakularne zatrzymanie Romana Giertycha, jego zasłabnięcie, pobyt w szpitalu i rozmowę z półprzytomnym pani prokurator, która dostała polecenie, by odczytać zarzuty i przesłuchać oskarżonego, nie bacząc na stan, w jakim się znajduje.
Okazuje się, że to wciąż jeszcze nie koniec.
Prokurator Kijak – Głęboczyk skrupulatnie zastosowała się do polecenia szefów, jednak w protokole dwukrotnie zapisała, że „Podejrzany nie podał żadnych danych osobowych z uwagi na jakikolwiek brak kontaktu (…) Prokurator stwierdza, iż podejrzany śpi i nie ma z nim żadnego kontaktu”.
Chociaż dzień po „przesłuchaniu” Jacek Motawski, szef poznańskiej prokuratury uznał, że wszystko jest ok, to jednak obrońcy Romana Giertycha i RPO, dzięki zapisom w protokole, podważyli legalność i skuteczność przeprowadzonych czynności.
Prokuratura najpierw poszła w zaparte, głosząc wszem i wobec, że Giertych symulował, ale dzisiaj raczyła udzielić dokładniejszych wyjaśnień i …
Dowiadujemy się, że biegli czyli neurolog, kardiolog i medyk sądowy uznali, iż stan zdrowia Giertycha jest stabilny i na tyle dobry, by mógł on zapoznać się z zarzutami i zostać przesłuchanym. Motawski podkreślił też, że podczas rozmowy z lekarzami oskarżony miał z nimi „pełny kontakt rzeczowy i logiczny”.
Co najważniejsze, w bardzo „ciekawy” sposób podsumował uwagi pani prokurator, przekonując, że „Stwierdzenie prokuratora, że osoba przesłuchiwana śpi jest stwierdzeniem niewiążącym, opisuje wrażenie przesłuchującego, a nie stan osoby przesłuchiwanej”. W końcu takie spostrzeżenia wymagają odpowiedniej wiedzy medycznej, a pani prokurator jej nie posiada.
Nie ma co, ależ pan Motawski błysnął… i wiedzą, i intelektem.
Zawodowi kłamcy i krętacze na państwowych posadach
Kiedy władza PiS się sypie, gdy rząd zaczyna się chwiać, a rządzący warczą na siebie nawzajem i skaczą sobie do gardeł, w ludziach dotychczas poniewieranych rośnie potrzeba rewanżu. Mówi się coraz głośniej o zasłużonej karze za zdemolowanie Polski i za kryminalne przekręty, ale tak naprawdę myśli się o zemście. Rosnącą popularnością cieszy się pomysł, by po przejęciu władzy jeszcze przez jakiś czas utrzymać bezprawne prawo. Ręczne sterowanie aparatem ścigania i wymiaru sprawiedliwości to jedyna szansa na odwet, bo przy zastosowaniu legalnych metod odpowiedzialni za demolowanie Polski mogą długo unikać kary, przeciągać procedury aż do umorzenia, albo po prostu zniknąć razem z nieuczciwie zgromadzonym majątkiem, zaszyć się w kraju, z którym nie mamy umowy o ekstradycję.
Nie będzie łatwo otrząsnąć się z odwetowych myśli, ale przecież trzeba. Bo jeśli nie przywrócimy szybko rządów prawa, jeżeli nie zasypiemy rowu między zwaśnionymi elektoratami, jeśli nie dogadamy się z tymi, którzy wynieśli do władzy obecnie rządzących, to naszym próbom naprawy państwa długo towarzyszyć będzie złośliwy chichot emeryta Kaczyńskiego. Myśląc o przyszłości trzeba zatem ćwiczyć ruch wyciągania dłoni do zgody. Będzie to trudne, a wobec niektórych wręcz niemożliwe. Mam tu na myśli nie tylko powszechnie znanych przestępców kryminalnych i politycznych, zasłużonych w dziele demolowania państwa prawa, ale również, albo nawet przede wszystkim, schowanych za nimi osobników, zajmujących się demolowaniem polskich umysłów.
Ostatnio obserwatorzy i komentatorzy polskiej polityki coraz częściej sugerują psychiczne i osobowościowo-charakterologiczne zaburzenia u prezesa rządzącej partii. Padają sformułowania o obłędzie, szaleństwie, furii, utracie samokontroli… – pisze Janusz A. Majcherek i przedstawia studium przypadku.