Sraczka PiS, 06.03.2020

 

PiS chce zdążyć przed utratą władzy? Takiej sejmowej biegunki prawnej jeszcze nie było

 

Liczyliście, że za rządów PiS w Polsce doczekamy się w końcu deregulacji? Nic z tego! Produkcja prawa w Polsce znów wzrosła. Po dwóch latach spadku, rok 2019 przyniósł przyspieszenie. W ciągu 12 miesięcy uchwalono 21,5 tys. stron przepisów, których lektura wymagałaby niemal 3 godzin dziennie przez cały rok . W dodatku prawo tworzone jest w coraz większym pośpiechu i bez prac w parlamencie” – czytamy na Business Insider.

Spójrzmy na suche liczby: 86 stron maszynopisu nowego prawa każdego dnia roboczego. Tyle przepisów wygenerował rząd i parlamentarzyści w 2019 r. To 21 537 stron maszynopisu w skali roku i o 2,5 proc. więcej niż w 2018 r. To dane z najnowszego raportu “Barometr prawa 2020”, który opracowała firma doradcza Grant Thornton.

Przepisy, przepisy i jeszcze raz przepisy…

To jednak i tak lepiej, bowiem wynik jest o 40 proc. niższy niż w rekordowym 2016 r., pierwszym faktycznym roku rządów Zjednoczonej Prawicy. Rok 2019 w liczbach to jednak nadal:

  • 3572 stron ustaw,
  • 17 564 stron rozporządzeń,
  • 419 stron umów międzynarodowych.

Chyba nie trudno zrozumieć, że ma to negatywny wpływ na przedsiębiorczość. Czym bardziej dany rynek jest poddany regulacjom, tym trudniej ogarnąć wszystkie te przepisy. Tym samym może to zniechęcać osoby do zakładania firm. Dotyczy to zwłaszcza zagranicznych inwestorów, zaś kapitał z innych krajów nadal mógłby się nam przydać.

Sejmowa biegunka

Ilość przepisów to jednak tylko czubek góry lodowej. Drugim problemem jest jakość prawaŚredni czas od wniesienia projektu ustawy do Sejmu do jej podpisania przez prezydenta wyniósł 69 dni. Rok temu było to 99 dni, a przed 20 laty… 201 dni. Tym samym pokazuje to rosnące tempo pracy. Trudno tu mówić o wykuwaniu prawa. Raczej o masowej produkcji. A ta rzadko idzie w parze z idealną jakością.

Głos ekspertów? E tam…

To jednak jeszcze nie koniec. W 2019 roku aż 44 proc. nowych ustaw nie doczekało się jakiejkolwiek dokumentacji z konsultacji publicznych. Tylko dla 16 proc. projektów ustaw urzędnicy ministerstw przeprowadzili konsultacje.

“Niestety, z naszego badania wynika, że obowiązki te nie są przestrzegane, a wręcz sytuacja kolejny rok z rzędu pogarsza się. W 2019 roku aż 44 proc. uchwalonych ustaw nie doczekało się żadnej dokumentacji z konsultacji publicznych na stronach RCL, co jest najwyższym odsetkiem od początków obowiązywania tych regulacji. Dodatkowo, nawet jeśli na stronie RCL znajdowała się wzmianka o przeprowadzonych konsultacjach publicznych, to w przypadku 40 proc. projektów ustaw nie było odpowiedzi autorów tych ustaw do uwag partnerów społecznych. Tylko dla 16 proc. projektów ustaw urzędnicy ministerstw przeprowadzili (przynajmniej formalnie) i „rozliczyli” konsultacje”

– czytamy we wspomnianym raporcie.

Mało wam? W ciągu czterech ostatnich lat tylko dziewięć razy władza zdecydowała się na ocenę skutków wprowadzonych ustaw.

Deregulacja to mit

W każdym razie, jeśli ktoś uwierzył w to, że rząd Mateusza Morawieckiego uwolni wiele branż od przesadnej regulacji, już wie, że to fikcja. Polska nadal jest rynkiem przeregulowanym. Kowalski czy Nowak jest w stanie pogubić się w gąszczu przepisów, nie mówiąc już o zagranicznych inwestorach.

Źródło: Business Insider

 

crowdmedia.pl