Magdalena Środa, 25.03.2020

 

Grzechy – rewolucja w Kościele

Grzechy – rewolucja w Kościele

 

Dla ks. prof. Bortkiewicza najważniejszy stał się grzech… nieczystości. Nie chodzi jednak o księży czy hierarchów Kościoła, a zwolenników LGBT czy   homoseksualistów.

Ponieważ – jak powszechnie wiadomo – mamy brak płynów dezynfekujących, maseczek, respiratorów, o miejscach w szpitalach nie wspominając, pora zacząć myśleć o innych, bardziej duchowych środkach przeciwdziałania epidemii.

„Gazeta Wyborcza” podała niedawno, że na epidemie najlepszy jest św. Sebastian i św. Roch. „Fronda” natomiast, że tylko św. Rozalia (to chyba pierwszy raz, gdy „Fronda” promuje jakąś kobietę, uznając jej zasługi). Przyjrzałam się z bliska hagiografii i rzeczywiście – tylko Rozalia chroni od morowego powietrza. A czyni to nie z powodu swoich nadzwyczajnych zasług w walce z chorobą, ale dlatego, że jej kości znalezione w czasach zarazy (jakieś 500 lat po jej śmierci) stały się relikwiami i ochroniły mieszkańców Palermo.

Ale ja nie o świętych, tylko o grzechach. Jak wiadomo, Kościół uznaje siedem grzechów głównych. Ich teorię opracował św. Ewagriusz, jeden z zacnych ojców Kościoła, którzy pół życia przesiedzieli na pustyni (w jaskiniach i grobowcach), praktykując to, co dzisiejszym księżom znane jest wyłącznie z opowieści i mitów: radykalną ascezę. A więc Ewagriusz pościł, pokutował, modlił się, żył w skrajnym ubóstwie i był… weganinem, jak większość świętych. Jego wrogami były demony, które wzbudzały namiętności zwane grzechami. Demonów było ośmiu (początkowo było też osiem grzechów głównych). Ewagriusz zwalczał je jak mógł, próbując osiągnąć stan apatii, czyli beznamiętności. Do najważniejszych grzechów święty zaliczał obżarstwo, chciwość, pychę i acedię. Ten ostatni grzech to „lenistwo w służbie Boga” (możemy je obserwować niemal na co dzień, np. jeżdżenie limuzynami na msze).

Kolejność grzechów uznawanych przez Kościół i jego ojców zmieniała się, jednak przez prawie dwa tysiące lat na ich czele zawsze stały dwa podstawowe: chciwość lub pycha. Chciwość odnosiła się nie tylko do pieniędzy, ale i do żądzy władzy, a pycha do nieliczenia się z nikim i z niczym poza własnym ego. Pycha – pisał św. Tomasz – jest jak królowa, a inne grzechy jak ministrowie. Toteż nasi hierarchowie są jak królowe, a za ministrantów mają: chciwość, obżarstwo, zazdrość, gniew, no i nieczystość.

Ale oto ostatnie wystąpienie mojego pobożnego kolegi po fachu: profesora etyki ks. Bortkiewicza („Fronda”, „Nasz Dziennik”, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza) pokazuje, że w kwestii grzechów nie tylko coś drgnęło, ale jest prawdziwa rewolucja. Najważniejszy stał się bowiem grzech… nieczystości („Nieczystość, piekielny grzech numer jeden!” – grzmi profesor ksiądz). Czy chodzi o pedofilię wśród księży? Bynajmniej. Księżą nigdy nie zajmują się własnymi grzechami. Czy chodzi więc o nieczystość środowiskową? Bynajmniej! Ci, którzy „kłaniają się przyrodzie oraz zwierzętom” to nikt inny jak przedstawiciele „zielonego totalitaryzmu”. Czy więc chodzi o czystość serca, która objawia się odrzuceniem przemocy i nienawiści wobec bliźnich? Bynajmniej! Co tam przemoc i nienawiść! Chodzi o nieczystość seksualną, o pożądanie, popędy, hedonizm i panseksualizm, który jest prawdziwą „dewastacją ludzkiego serca”. Czy chodzi o serca księży, hierarchów? Ależ skąd! Chodzi o zwolenników biseksualności, LGBT, homoseksualistów… To są prawdziwi grzesznicy, przed którymi tylko asceza nas uchroni…

Ksiądz prof. Bortkiewicz wygłosił ten wykład w czasie Wielkiego Postu jako najważniejsze przesłanie na czas dzisiejszy. I tak się zastanawiam, czy przypadkiem, tak jak więźniowie obsesyjnie myślą o wolności, tak czy księża nie są owładnięci obsesją seksu, który – oficjalnie – jest im wzbroniony? Co – być może – odbiera im zdrowy rozsądek? Bo ludzie, poza nielicznymi przypadkami, nie są tak namolnie skupieni na sprawach seksualnych, jak kler i uczeni w piśmie hierarchowie, którzy dziś swoimi wystąpieniami dokonują prawdziwej dewastacji ludzkiego serca, a przede wszystkim umysłu.

 

koduj.24.pl