Gowin – Ziobro, 08.02.2020

 

„Ani kroku wstecz”. Za kulisami narasta napięcie między Zbigniewem Ziobrą a Jarosławem Gowinem

Jacek Gądek
Politycy Solidarnej Polski odgrywają rolę paladynów „dobrej zmiany” – prawych i cnotliwych wojowników zwalczających zło. W sobotę partia Zbigniewa Ziobry organizuje w Teatrze Palladium konwencję o reformach sądów. „Ani kroku wstecz” – to, jak mówi nam polityk SP, sygnał, który ma pójść w Polskę. Ziobro i jego wiceministrowie będą się przede wszystkim chwalić. Jednocześnie narasta napięcie Ziobro – Gowin, który krytykuje ministra sprawiedliwości.

– Niektórzy w obozie prawicy chcieliby się układać ze środowiskiem sędziowskim. Ale my nie. Żadnego układania się – dodaje. W obozie władzy narasta bowiem rozdźwięk, choć jeszcze nie pęknięcie, między dwoma mniejszymi koalicjantami.

Gowin i Ziobro

Z jednej strony jest Zbigniew Ziobro i jego współpracownicy – okopali się w Ministerstwie Sprawiedliwości i uczynili z niego własne księstwo z dużą autonomią. Dla Ziobry et consortes reforma sądownictwa to pierwszy i najważniejszy cel i jednocześnie motor kariery samego Ziobry. Solidarna Polska stara się zmonopolizować temat sądów, a prezydent, premier czy nawet politycy PiS zajmują się powielaniem narracji Ziobry.

Z drugiej strony jest Jarosław Gowin i jego Porozumienie, czyli umiarkowane skrzydło obozu władzy. Gowin już nie raz krytykował – jego zdaniem zbyt toporne –  działania Ziobry. Poparcie dla kolejnych ustaw sądowych to dla wicepremiera konieczność, by zachować spoistość obozu. Gowin de facto animował zorganizowanie wydarzenia, które przez Ziobrę zostało odczytane jako szarża przeciwko stylowi i dogłębności reformom sądownictwa: „Forum dla Praworządności” organizowane przez Polską Akademię Nauk. Solidarna Polska jest wręcz wściekła na Gowina za tę inicjatywę.

„Forum dla Praworządności”, które odbyło się pod koniec stycznia, to „okrągły stół” ws. praworządności, miejsce dla szukania wspólnych ze środowiskiem sędziowskim, ekspertami i opozycją rozwiązań. Resort Ziobry – mimo zaproszenia – nikogo nie wysłał do tych rozmów. Ale zignorowanie wydarzenia to za mało dla Ziobry, więc lider SP postanowił powyłamywać nogi „okrągłemu stołowi”. Stąd konwencja SP w warszawskim Teatrze Palladium.

Paladyni „dobrej zmiany”

Ziobro i jego współpracownicy chcą pozować na paladynów – prawych, cnotliwych i elitarnych wojowników zwalczających zło. Tym złem jest dla „ziobrystów” już nie tylko „kasta”, ale także kwestionowanie ostrego kursu wobec sędziów. W rozmowie z nami politycy SP przekonują, że nie ustąpią, nawet jeśli „gowinowcy” będą radzić umiar.

W partii Ziobry jest wiara, że zaostrzenie kursu zmobilizuje ludzi do głosowania na prezydenta Andrzeja Dudę. W Porozumieniu Gowina panuje natomiast przekonanie, że owszem wyborcy oczekują reform sądownictwa, ale przesadne zaostrzanie kursu będzie szkodliwe dla Andrzeja Dudy, bo odstraszy letnich wyborców.

Czy zaostrzenie kursu pomoże w wyborach prezydenckich? Polityk Porozumienia: – Przecież na razie z tych reform ludzie nic nie mają.

Ziobro rośnie w siłę

Solidarna Polska rośnie w siłę w Sejmie, bo posłem lada dzień zostanie Mariusz Gosek – do niedawna sekretarz generalny SP, jeden z bardzo zaufanych ludzi Ziobry. W wyborach otarł się o mandat – był pierwszy pod kreską, ale teraz zastąpić ma posła Dominika Tarczyńskiego, który odda mandat w okręgu Goska i wyjedzie do Parlamentu Europejskiego.

Finalnie zatem: Ziobro będzie miał o jednego posła więcej, a będzie nim wierny żołnierz. Ponadto „ziobryści” zapowiadają transfery, które mają jeszcze zasilić prawą flankę obozu władzy.

Napięcie między partiami Gowina i Ziobry jest z jednej strony autentyczne, ale jest też podsycane przez obie strony.

Ziobro sam chce wyznaczać linię frontu i cele osiągane wyłącznie metodami siłowymi. Gowin w zamyśle Ziobry ma tylko być zaopatrzeniem w głosy w Sejmie.

Gowin natomiast woli nie prowadzić rozpoznania bojem i szukać pól do prowadzenia pertraktacji, nawet jeśli są one co do istoty skazane na fiasko. Gowin często podnosi, że nawet drobne reformy sądownictwa generują zaciekły opór sędziów, ale rozmawiać i tak chce.

Polityk Porozumienia o Ziobrze: – Strategiczne cele oczywiście wyznacza mu prezes PiS, ale Ziobro jest silnym i decyzyjnym ministrem, choć często zdarza mu się mylić.

Z kolei ust polityków SP często można usłyszeć zarzuty, że Gowin niewiele robi i jest zbyt łagodny.

To napięcie między SP i Porozumieniem jest wręcz konieczne, by obie formacje miały rację samodzielnego bytu. – My wręcz musimy się różnić, a jednocześnie musimy współpracować – słyszymy od polityka Porozumienia.

Dla obu partii nastają teraz tłuste lata. Dzięki planowanym zmianom w prawie o finansowaniu partii politycznych PiS będzie – takie są ustalenia – przelewać nawet po 2 mln zł do kas SP i Porozumienia. Będzie się więc nie tylko o co, ale i za co różnić.

 

gazeta.pl