Chlabicz-Polak, 12.06.2020

 

Pytania retoryczne

Pytania retoryczne

 

W kopaniu rowów PiS i Duda nie mają sobie równych.

Podobno kto pyta, nie błądzi. No, chyba że chodzi o pytania na które już od dawna mamy swoje odpowiedzi. Wymyślili je – oczywiście – politycy. Są to tak zwane pytania retoryczne. Stawia się je, chociaż wszyscy zainteresowani świetnie znają odpowiedzi. A ci, co pytają, znają je nawet zdecydowanie lepiej od przepytywanych.

Z góry, na przykład, wiedzą, że wszyscy rywale Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich chcą:

– odebrać dzieciom „pięćsetplusa”, a całej reszcie wszystkie inne „plusy”, włącznie z jeszcze nieuchwalonym „bonem wakacyjnym”;

– zapędzić emerytów z powrotem do pracy, najlepiej w kamieniołomach i do osiemdziesiątki;

– przyjąć setki tysięcy muzułmańskich imigrantów, razem z ich pasożytami i pierwotniakami;

– zlikwidować tradycyjne rodziny (zapewne z pomocą rozwodów z urzędu), a potem zdemoralizować wszystkie nasze dzieci i oddać na wychowanie różnym tam „genderom” (uprzednio odebrawszy księżom).

Po co więc pytają, zapytacie? A bo rywale pana Andrzeja za nic nie chcą się przyznać do swoich prawdziwych planów i programów. I choć TVPiS robi co może, żeby odsłonić ich zamiary, pomijają te kluczowe dla wyborców kwestie milczeniem lub odnoszą się do nich z lekceważeniem. Że niby mamy teraz ważniejsze problemy. Więc takich pytań retorycznych nigdy dosyć.

Oczywiście, można by ich zadać znacznie więcej, choć po liście, jaki napisał ostatnio pan prezes Kaczyński do swoich zwolenników w zasadzie i tak wszystko jest jasne.

Kandydaci nie muszą już kłamliwie zaprzeczać, że samym swoim kandydowaniem (o wygranej nie wspominając) pragną zagrozić największym osiągnięciom „pisizmu-kaczyzmu”, godząc we wszystkie strukturalne reformy, w tym zwłaszcza edukacyjną, w armii oraz w wymiarze sprawiedliwości. Chcą też zniweczyć mozolny trud „nowego otwarcia” w polityce zagranicznej, dotychczasowych jej autorów, wysyłając z misją dyplomatyczną na San Escobar.

Można też iść o zakład, że wszystkie raporty komisji smoleńskiej wyrzucą do kosza, a być może zechcą też przejechać się jednym z miliona samochodów elektrycznych, co to już od dawna jeżdżą po setkach tysięcy kilometrów nowo powstałych obwodnic, oraz wykorzystać 10 miliardów z promowanego przez Andrzeja Dudę Funduszu Zdrowia na dodatki „covidowe” dla pielęgniarek. A też przejechać przez ten most, co to go od dwóch lat z okładem urzędujący prezydent buduje nad Wisłą, równocześnie przekopując osobiście kanał na Mierzei. Że niby w kampanii obiecał łączyć, tymczasem mostu nie widać, natomiast w kopaniu rowów nie ma sobie równych.

Z tymi pytaniami retorycznymi jest jednak pewien kłopot. Bo one – mianowicie – są źle zaadresowane. Żaden prezydent nic wszak nie może w kwestii „plusów” (czyli programów socjalnych), wieku emerytalnego, praw obywatelskich czy polityki emigracyjnej państwa.

Jedyne, na co ma niejaki wpływ to wojsko i polityka zagraniczna. Ale i tutaj ostatnie słowo należy do parlamentu. Wszystko to są decyzje, które zapadają w  Sejmie. A tam większość ma partia aktualnie rządząca, czyli PiS. I będzie ją (zapewne, choć niekoniecznie) miała przez kilka kolejnych lat.

Jeśli więc, dajmy na to, kandydat Trzaskowski zadeklaruje z ręką na sercu, że na pewno nie odeśle emerytów z powrotem do pracy i przysięgnie na wszystkie świętości, że nie będzie demoralizował naszych dzieci, to… można mu wierzyć. Prawdy może i nie powie, ale na pewno nie skłamie. Nie uczyni żadnej z tych złych rzeczy i wcale nie dlatego, żeby może nie chciał. Po prostu nie może.

Co innego, gdyby nagle obiecał budowę piramidy w Warszawie albo bony na wakacje w Paryżu dla wszystkich pracujących. Bo też nie może. Czemu? Ponieważ w kasie państwowej pustki, a fundusze unijne są jak gruszki na wierzbie. Przynajmniej na razie.

Co zaś może prezydent? A na przykład nie podpisać kolejnej ustawy rujnującej sądy, kneblującej wolne media czy odbierającej obywatelom resztki praw obywatelskich. Przez co mógłby pokrzyżować albo choć skomplikować PiS-owi misterny plan prywatyzacji kraju. Co zdaniem prezesa partii aktualnie rządzącej jest po pierwsze – niemoralne. Po drugie – niepatriotyczne. A po trzecie -szkodliwe dla…. cóż, podobno dla Polski.

 

koduj24.pl