Kościół kat. i koronawirus, 12.03.2020

 

Uroczysta msza w Świątyni Opatrzności naprawdę się odbyła. Ostentacyjne lekceważenie procedur

 

Polski Kościół idzie w zaparte – choć lekarze apelują, by w dobie epidemii koronawirusa dla dobra wszystkich radykalnie ograniczyć kontakty z innymi, nabożeństwa nadal się odbywają. M.in. msza w Świątyni Opatrzności, podczas której nie przestrzegano podstawowych zasad unikania zakażenia

 

„Z całą pewnością nie chcę obrażać niczyich uczuć religijnych, ale uważam, że w obecnej sytuacji należy zamknąć kościoły i ograniczyć do nich dostęp wiernych. Modlić można się wszędzie i na różne sposoby – nie tylko osobiście uczestnicząc w Mszy. Kościół pełen modlących się ludzi, narażonych na bardzo bliski i bezpośredni kontakt, z całą pewnością stanowi doskonałe miejsce do rozprzestrzeniania się wirusa”, mówi rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Mirosław Wielgoś.

Tego samego dnia – w czwartek 12 marca 2020 – minister zdrowia Łukasz Szumowski wprowadził w Polsce stan zagrożenia epidemicznego. A Kościół? Idzie w zaparte. 12 marca Świątyni Opatrzności Bożej odbyła się uroczysta msza św. w z okazji 7. rocznicy wyboru papieża Franciszka.

Jak widać na filmie z nabożeństwa, większość wiernych przyjęła komunię do ust, nie na rękę, co jest w praktyce zaproszeniem dla wirusa, by zarażał. Widać też, że ludzi, przede wszystkich księży i hierarchów (m.in. kard. Nycz, kard. Dziwisz, nuncjusz apostolski) było dużo i nie zachowywali zalecanego dystansu co najmniej 1 metra.

Biskupi „zachęcają”

Nic nie zapowiada, by Kościół zmienił decyzję o odprawianiu masowych nabożeństw podczas epidemii koronawirusa. W zarządzeniu Konferencji Episkopatu Polski z 12 marca 2020 czytamy:

„W obecnej sytuacji przypominamy, że tak jak szpitale leczą choroby ciała, tak kościoły służą m.in. leczeniu chorób ducha, dlatego jest niewyobrażalne, abyśmy nie modlili się w naszych kościołach (Komunikat Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, abp. S. Gądeckiego, 10.03.2020). W związku z tym zachęcamy wszystkich wiernych, aby poza liturgią nawiedzali kościoły na gorliwą modlitwę osobistą”.

zarządzeniu biskupi przypominają też, że „przepisy liturgiczne Kościoła przewidują przyjmowanie Komunii Świętej na rękę, do czego teraz zachęcamy”. Jak widać z filmu ze Świątyni Opatrzności Bożej, zachęta nie działa.

Szczęśliwie zapowiedziano chociaż, że nie będzie wody święconej w kropielnicach, a także polecono, by wierni zrezygnowali z całowania relikwii i podawania ręki na znak pokoju. Zrezygnowano z pielgrzymki maturzystów i rekolekcji dla szkół.

Biskupi „rekomendują” też dyspensę dla osób starszych i chorych:

„Rekomendujemy biskupom diecezjalnym udzielenie dyspensy od obowiązku niedzielnego uczestnictwa we Mszy Świętej do dnia 29 marca br. następującym wiernym: osobom w podeszłym wieku, osobom z objawami infekcji (np. kaszel, katar, podwyższona temperatura, itp.), dzieciom i młodzieży szkolnej oraz dorosłym, którzy sprawują nad nimi bezpośrednią opiekę, osobom, które czują obawę przed zarażeniem”. To żadna nowość – zawsze można było uczestniczyć w nabożeństwie poprzez radio lub telewizję.

I tak od kilku dni KEP wydaje kolejne zarządzenia i odezwy, ale żaden dokument nic realnie nie zmienia. Abp Gądecki i abp Głódź apelują nawet, by zwiększyć liczbę mszy, żeby rozrzedzić ilość wiernych na każdej z nich. Politycy PiS, jak zwykle solidarni z biskupami, także deklarują, że do kościoła w niedzielę się wybierają. Senator Stanisław Karczewski, lekarz, mówił w RMF FM: „Tak, pójdę rano o 7., wtedy, kiedy jest bardzo mało osób i będę w kościele”.

Kościół wraca do czasów epidemii dżumy

Jak pisaliśmy w OKO.press, argumenty hierarchów kościelnych za decyzją, by odprawiać masowe nabożeństwa (włoski Kościół zrezygnował z nich w obliczu powagi sytuacji i podporządkował się zaleceniom naukowców i władz), są anegdotyczne, a nie merytoryczne: odnoszą się do hipotezy, że w czasach panowania czarnej śmierci modlitwy były skutecznym antidotum na zarazę, a światu zamiast koronawirusa zagrażają inne, istotniejsze plagi. Na przykład „ideologia gender”.

Jak wskazywaliśmy, w wypowiedziach hierarchów kościelnych jest takie stężenie absurdalnych analogii oraz niezgodnych z faktami założeń i wniosków, że należałoby po prostu napisać, że słowa biskupów o koronawirusie są fałszywe, niezgodne z najlepszą znaną strategią powstrzymywania epidemii, a w związku z tym groźne dla społeczeństwa.

Inne związki wyznaniowe w Polsce zachowują się bardziej odpowiedzialnie: Rada Imamów przy Lidze Muzułmańskiej w RP zamknęła swoje centra modlitewne w całej Polsce.

OKO.press