Olszewska, 25.04.2020

 

PiS-owski rząd „panuje nad sytuacją”…

Już w styczniu rząd otrzymał notkę Agencji Wywiadu na temat zagrożenia koronawirusem. Politycy PiS zupełnie ją zlekceważyli

 

Wydaje się, że pod kontrolą partia rządząca ma tylko dążenie po trupach do celu, jakim jest utrzymanie się u władzy i zgotowanie nam drugiej Białorusi.

Czy tego chcemy czy też nie, żyjemy w ciekawych czasach. Los jakoś nas nie oszczędza. Problemy walą się drzwiami i oknami, a reakcja Zjednoczonej Prawicy jest jedna. Totalny spokój i wieczne zapewnienia, że rząd panuje nad sytuacją. Rząd, partia, prezydent i wszyscy związani z prezesem nie mają wątpliwości. Choć jest fatalnie to wszystko jest pod kontrolą i nie ma się czego obawiać. Czy rzeczywiście?

Koronawirus. Już 4 marca pan Duda zapewniał, że sytuacja związana z epidemią jest pod kontrolą. Podobnie mówił premier i pan Szumowski, a potem się okazało, że to obiecanki cacanki. Nie pomogły matactwa z dostępnością testów, przekłamywanie danych, próby zamykania ust tym, którzy znają się na temacie. Prawda zaczęła się wylewać z każdym dniem coraz bardziej i właśnie widać to „panowanie nad sytuacją”. Liczba zarażonych rośnie, ofiar śmiertelnych coraz więcej, zabezpieczenie służby zdrowia woła o pomstę do nieba, sprowadza się jakieś maseczki z Chin z lipnym certyfikatem. Wprowadzone obostrzenia bardziej przypominają działania, których celem jest ograniczenie praw i wolności obywatelskich niż rzeczywiste, związane tylko z walką z epidemią.

Jednocześnie to społeczeństwo wzięło na siebie ogromny ciężar odpowiedzialności, organizując zrzutki pieniędzy, szyjąc maseczki, dostarczając szpitalom żywność i środki ochrony. Ciekawa jestem, jak by to wyglądało, gdyby naród się wypiął i ten rząd sam, we własnym zakresie, musiał ogarnąć całość. Ojjj, byłoby kiepsko, kiepściutko. Tak więc, kto właściwie bardziej panuje nad sytuacją? Zaangażowani obywatele czy ta władza, która bardziej nastawiona jest na spijanie śmietanki i podpinanie się pod ciężką pracę, wykonaną nie swoimi rękami?

Mamy pożar Puszczy Biebrzańskiej, który objął ponad 6 000 hektarów lasu. Życie w nim straciło tysiące zwierząt, wypalone zostały dziesiątki unikatowej roślinności, ludzie mówią, że pomoc państwa przyszła za późno, a ja znowu słyszę, że „sytuacja jest opanowana”. Złotousty Duda znowu wyskakuje ze swoimi mądrościami, zapewniając, że straty po tym pożarze nie będą aż tak duże, bo „ptactwa nie ma aż tak wiele” i tak w ogóle to jest ok. Jak wynika z przekazu, to pożar jak pożar. Władza ma wszystko pod kontrolą, zapewnia odpowiednie środki finansowe na akcję gaśniczą, nie ma strachu, ale jednocześnie trwa wielka akcja obywatelska, w wyniku której zebrano już ok 2,5 mln zł na pomoc płonącej puszczy. Czyli nie do końca rząd daje sobie radę, jeśli znowu ludzie organizują zrzutkę, by wesprzeć finansowo walkę z żywiołem?

Pod dużym znakiem zapytania stoi też wieszczona z uporem teza, jakoby rząd był  świetnie przygotowany do walki z suszą. Projekt specustawy już jest gotowy i ciesz się narodzie. Pytanie tylko, dlaczego tak późno? Susza już pojawia się w wielu miejscach Polski, a my mamy dopiero projekt.

Mało tego, swoje zdanie o tym projekcie ma Koalicja Klimatyczna, według której zaplanowane w nim  działania mogły być dobre dla sytuacji sprzed wielu lat, ale dzisiaj są po prostu przestarzałe i mają się nijak do obecnego zagrożenia. Oczywiście najzabawniejszy w tym wszystkim jest znowu pan Duda, który przypomniał sobie, że rolnicy do dzisiaj nie otrzymali odszkodowań za ubiegłoroczną suszę i właśnie oznajmił, że teraz będą mieli wreszcie wypłaconą kasę. I to jest właśnie prawda o  władzy, która przecież nad wszystkim panuje. Jeszcze nie poradziła sobie ze skutkami suszy sprzed roku, a już nas uspokaja, że tym razem da sobie radę. Koń by się uśmiał.

No i kolejny obrazek z rządem „panującym nad sytuacją” w tle. Wybory. Z ustami pełnymi frazesów o potrzebie konstytucyjnego utrzymania ciągłości władzy, o umiłowaniu demokracji i Konstytucji, rząd chce nas zmusić do udziału w korespondencyjnych wyborach prezydenckich. Co z tego, że tylko 9% Polaków jest za, choć według Dudy chętnych do udziału w tych wyborach jest zdecydowanie więcej. To nic nie szkodzi, że praca nad organizacją tychże wyborów trwa w najlepsze, choć wciąż nie ma ustawy, która by je prawnie legitymizowała. To żaden problem, że prace nad wyborami oddano w ręce Sasina i Poczty Polskiej, wykluczając z nich całkowicie PKW. Nieważne też, że ciężko będzie tym razem zagłosować Polonii, bo zdaje się, iż punkty głosowania będą nieliczne, a do tego najprawdopodobniej usytuowane w miejscach, gdzie przeważają zwolennicy PiS i pana Dudy. Ważne jest, że „wszystko jest pod kontrolą”, minister Szumowski nie widzi problemu, a koronawirus zapewne zatrzyma się na chwilę i dopiero po wyborach znowu nas zaatakuje. Ot taki łaskawca, więc pójdzie tej władzy na rękę.

W którąkolwiek stronę by nie spojrzeć to rząd przekonuje nas, że każdy z obszarów, gdzie coś się sypie, ma całkowicie pod kontrolą, świetnie nad nim panuje i tylko wnosić do nieba modły dziękczynne, że taki to on jest. Wspaniały, skuteczny, profesjonalny. Nie wiem, może jakaś dziwaczka ze mnie, nieogarniająca rzeczywistości, ale zupełnie inaczej postrzegam to, co ta władza wyczynia. Nie widzę tu siły, odpowiedzialności, tego profesjonalizmu. Widzę tylko chaos, prowizorkę, działania na zasadzie zatykania dziur, łamanie na każdym kroku prawa. Wydaje się, że pod kontrolą to partia rządząca ma tylko jedno. Dążenie po trupach do celu, jakim jest utrzymanie się u władzy i zgotowanie nam drugiej Białorusi. W tym przypadku muszę przyznać rządzącym rację. Faktycznie „panują nad sytuacją”.

 

koduj24.pl