Prokuratura krajowa ma mieć wpływ na wybór dokumentów, jakie otrzyma komisja ds. pedofilii, powołana w sierpniu 2019 r.
Zadaniem komisji jest badanie przypadków nadużyć seksualnych wobec dzieci, w tym badanie działań w tej sprawie organów państwa i kościoła. Jej działania mają być koordynowane przez Prokuraturę Krajową – takie wytyczne wydał w grudniu 20 r. prokurator Bogdan Święczkowski.
Zatem do zastępcy prokuratora generalnego będą spływać informacje o podejrzeniu pedofilii ale też o nieprawidłowościach i przewlekaniu śledztwa w tej sprawie. Poprzez Prokuraturę Krajową ma się odbywać wszelkie udostępnianie akt postępowań lub odmowa wszczęcia takowych. O terminie przesyłania danych również będzie decydować Prokuratura Krajowa.
Zdaniem Święczkowskiego ustawa o utworzeniu komisji nie precyzuje, jakie akta mają być przekazywane komisji. Zinterpretował ją zatem w ten sposób, że dotyczy to tylko akt spraw, w których decyzje zostały wydane – uwaga – po wejściu w życie ustawy, czyli po 26.09.2019.
Można by powiedzieć, że w ten sposób sens komisji został całkowicie utrącony, bo powinna ona badać przede wszystkim dawniejsze zaniedbania. W ustawie jest również przepis pozwalający na dowolną odmowę udostepnienia dokumentów ze względu na „dobro postępowania przygotowawczego albo postępowania sądowego”. To bliżej niesprecyzowane dobro ma być – wg Święczkowskiego – priorytetowe przy podejmowaniu decyzji.
Kolejne zalecenie to realizowanie czynności zleconych prokuraturze lub policji przez komisję w sposób „adekwatny do faktycznych możliwości”. O niemożliwości wykonania zleconych czynności należy każdorazowo informować Krajową Prokuraturę.
Z kolejnego pisma, autorstwa dyrektora departamentu Prokuratury Krajowej, Barbary Sworobowicz, wynika, że bez odgórnej aprobaty prokuratorzy nie mogą przekazywać żadnych akt.
Po co zastosowano w tej sprawie aż takie utrudnienia? „Żeby coś, co jest niezbyt wygodne, przez przypadek się nie wymknęło” – wyjaśnił jeden z prokuratorów.
W ten sposób jedynym celem istnienia komisji będzie pobieranie wysokich apanaży, a nad bezpieczeństwem akt czuwać będzie Prokurator Krajowy.
I prezeska Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uznanie za niekonstytucyjne niektórych przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. W ocenie prawników pismo Manowskiej zmierza do ograniczenia jawności.
Wniosek pani Manowskiej do TK zmierza do zlikwidowania skutecznego dostępu do informacji publicznej. To dzięki jawności udawały się najbardziej spektakularne działania opozycji. Gdyby nie jawność, nikt z nas nigdy nie dowiedziałby się o nagrodach, drugich pensjach rządu PiS.
Z czego polski rząd zasłynął ostatnio na świecie?
Najbardziej, to chyba z …ochrony życia. Nie było bodaj żadnego liczącego się tytułu medialnego, który nie dał ostatnio na okładce zdjęcia z czerwoną błyskawicą. No ale każdy przyzna – życie jest najważniejsze!
W obronie tegoż wystąpili chyba wszyscy posłowie formacji rządzącej, a już na pewno ci znani z „genetycznego patriotyzmu”, bo patriotyzm, tak się składa, chodzi nad Wisłą w parze z postulatem całkowitego zakazu aborcji. Tymczasem działania „ za życiem” , z których Polska zasłynęła właśnie na świecie, na razie ograniczyły się do kwestii przerywania ciąży.
Ale spokojnie. Od czegoś trzeba było zacząć, a najbardziej oczywiste jest zaczęcie od poczęcia. Ale na inne aspekty życia zwykłych Kowalskich też – zapewne – przyjdzie pora.
Już samo powołanie komisji ds. pedofilii odbyło się w dość osobliwym trybie. Jednym z kandydatów do komisji był bardzo zasłużony, jeśli chodzi o ujawnianie przypadków pedofilii i ich tuszowania w Kościele, ks. Isakowicz-Zaleski z Krakowa. Niestety nie został powołany do komisji tylko dlatego, że był sygnał z Krakowa, czyli od abp. Jędraszewskiego, aby go nie wybierać. To oznacza, że nawet na poziomie ustalania składu osobowego tej komisji doszło do wyraźnej uległości naciskom kościelnym – mówi prof. Stanisław Obirek, filozof, teolog, antropolog kultury, były jezuita. I dodaje: – Prymas jest odpowiedzialny za to, bo podlegają mu struktury we wszystkich diecezjach. Rok temu zabierał głos w świetle reflektorów i zapowiedział, że oddaje sprawę do Watykanu; teraz, gdy wiadomo, że spotkał się z ofiarami i prawnikami ofiar ponad rok wcześniej, mówi, że nic nie może zrobić, to oznacza, że nie potrafi spełniać swojej roli w episkopacie i powinien się podać do dymisji. Była taka praktyka w Kościele, że nawet papieże chronili się do eremu, bo uznali, że świat ich przerasta. Tutaj nie widzę żadnych gestów poza pustymi deklaracjami, za którymi nie idą żadne czyny.