Chlabicz-Polak, 09.07.2020

 

Biją nas Niemcy!

Biją nas Niemcy!

 

By nikt nam w obcych językach, a już zwłaszcza po niemiecku, nie mówił, jak życie rodzinne prowadzić mamy.

Ostatni tydzień kampanii prezydenckiej przyniósł nam wyjaśnienie zagadki, skąd nadciąga ostry cień mgły, z którym dzielnie walczy na wiecach wyborczych Andrzej Duda. Znad Niemiec nadciąga, mianowicie.

Temu, że urzędujący prezydent chroni polską rodzinę ułaskawiając pedofila, a pandemię zwalcza zniechęcając zwolenników do szczepień obowiązkowych winne są wnuki dziadków z Wehrmachtu. To oni, zamieniwszy uprzednio pikelhauby na dobrze skrojone garnitury, za pośrednictwem polskojęzycznej prasy usiłują zmącić umysły zwykłych Polaków. Knują i manipulują w ramach walki ze wstającą z kolan polskością, której uosobieniem jest aktualny pan prezydent.

Ale spokojnie. Minister Ziobro już zapowiedział, że zaraz po wyborach zrobi z mediami porządek. Żeby już nikt nigdy nie publikował żadnych „fake newsów” na temat partii aktualnie rządzącej, jej przyjaciół, znajomych tudzież zwolenników.

Żeby więc, na przykład, żaden tabloid nie zadawał publicznie pytań o taki, na przykład, Fundusz Sprawiedliwości. Bo owszem, te pieniądze miały iść na pomoc ofiarom przestępstw. Takim, jak rodzina ułaskawionego przez pana prezydenta, kochającego tatusia. Żeby musiały „wybaczać” przestępcom tylko dlatego, że brakło im środków do życia. No ale nie poszły, i nikomu nic do tego, bo ten fundusz jest w gestii pana ministra Ziobry. W końcu jest najważniejszym w kraju prokuratorem i sędzią w jednym, to chyba najlepiej wie, komu należy się status ofiary.

Z raportu NIK wynika, że kasę rozdysponowano – między innymi – na promowanie w terenie kumpli pana ministra z jego politycznej formacji. I słusznie. Bo czyż to nie oni zostali najbardziej poszkodowani w wyniku przestępczego ignorowania ich talentów i zasług przez długie osiem lat rządów Platformy?

Całej polskiej gospodarki, wszystkich spółek, instytucji i fundacji i tak jest zresztą za mało, żeby wynagrodzić politykom z frakcji pana prezesa, a też ich rodzinom, przyjaciołom i stronnikom trwające niemal dekadę uszczuplenia na majątku i godności ze strony byłych elit „warszawki” oraz „krakówka”.

Więc „te pieniądze im się po prostu należały!”

Zrozumie to każdy, kogo „platfusy” chociaż raz obrzuciły niechętnym spojrzeniem za wiarę, patriotyzm lub białe skarpety.

Natomiast manipulacjom polegającym na bezczelnym pisaniu o otwartym tekstem partia aktualnie rządząca powie już wkrótce swoje stanowcze „nie”!

Bo jakże tak można sobie bezkarnie pisać: „pan prezydent ułaskawił pedofila?” Owszem, ułaskawił, ale miał powody! A że potem mówił publicznie, że „nie było gwałtu”, to też miał, bo po prostu zapomniał zajrzeć w akta. Każdemu się może zdarzyć.

No a poza tym, zrobił to przecież dla dobra rodziny, takiej naszej, polskiej, której prawo do jej specyficznych relacji i obyczajów bierze teraz w obronę na wszystkich wiecach wyborczych. By nikt nam w obcych językach, a już zwłaszcza po niemiecku, nie mówił, jak życie rodzinne prowadzić mamy.

Grunt, żeby nam Niemiec dzieci nie seksualizował. Bo ile rodzin się od tego może rozpaść z paragrafu o przekraczanie granic rodzicielskiej miłości? I ile będzie trzeba się napodpisywać ułaskawień? Nawet długopis prezydenta może tego nie wytrzymać.

A że z mediami trzeba będzie zrobić porządek po wyborach, to pewne.

Bo w trakcie debaty Andrzeja Dudy z samym sobą w Końskich, do grona zagranicznych manipulatorów dołączyła nawet TVP. Ta sama, którą dopiero co pan prezydent osobiście dofinansował z budżetu niebagatelną kwota dwóch miliardów złotych (plus kolejne osiem przez następne lata) kosztem chorych na raka. I chyba nie po to, żeby puścili na wizji, jak mówi: „jestem przeciwko wszelkim szczepieniom obowiązkowym!”

Teraz wszyscy te słowa cytują dosłownie, a pan prezydent znowu musi oskarżać media o „manipulację”, i na dodatek nie może powiedzieć, że niemieckie. I jeszcze ci działacze partyjni obsadzenie w rolach „zwykłych mieszkańców” tak nieudolnie, że Internet dawno ich wszystkich zidentyfikował. Regularny sabotaż. Niektórzy mówią już nawet, że to zemsta Jacka Kurskiego za nieskuteczną, inspirowaną przez prezydenta próbę jego odwołania.

Na szczęście mamy za miedzą dobrego sąsiada, więc w ostateczności zawsze można zastosować słynną kwestię Jana Rokity: „biją mnie Niemcy”! A prezes TVP miał dziadka z Wehrmachtu!

Nawet premier Morawiecki, który dorobił się majątku pracując w zagranicznych bankach i jeszcze niedawno cieszył się jak dziecko wprowadzając do Polski niemiecki kapitał, teraz sięga po „opcję niemiecką” i pomstuje na wiecach na „obcych” w polskiej gospodarce.

Ale z tym zrzucaniem win wszelkich na sąsiadów jest jednak pewien kłopot. Bo nikt nie sprawdził, że dziennik „Fakt” ma tylko minimalny udział kapitału niemieckiego i jest faktycznie firmą amerykańską. Podobnie, jak znienawidzona przez partię rządzącą i jej zwolenników telewizja TVN.

 

koduj24.pl