Eliza M., 01.01.2020

 

Eliza Michalik o roku 2020: Polska jest w niebezpiecznym momencie, potrzebujemy prawdziwej politycznej walki, a nie marudzenia, choćby i pięknego

 

PiS naprawdę zmienił polską politykę. Jedną z przejawów tych zmian jest fakt, że jeśli jesteś z opozycji i nie podoba ci się co robi rząd, to… zaczynasz na to narzekać. Narzekasz i narzekasz tak długo, aż uznasz, że do wszystkich dotarło, jak bardzo ci się to nie podoba. A później idziesz do domu z poczuciem, że tak się nawalczyłeś o Polskę, że już więcej nic nie musisz robić. Dlatego, jeśli czegoś sobie jako obywatelka i dziennikarka życzę w 2020 roku, to tego, żeby życie publiczne znowu zaczęło być prawdziwym starciem: partii, światopoglądów, idei, a nie targowiskiem iluzji, na którym walutą jest jojczenie i marudzenie.
PiS naprawdę zmienił polską politykę. Jedną z przejawów tych zmian jest fakt, że jeśli jesteś z opozycji i nie podoba ci się co robi rząd, to… zaczynasz na to narzekać. Narzekasz i narzekasz tak długo, aż uznasz, że do wszystkich dotarło, jak bardzo ci się to nie podoba. A później idziesz do domu z poczuciem, że tak się nawalczyłeś o Polskę, że już więcej nic nie musisz robić. Dlatego, jeśli czegoś sobie jako obywatelka i dziennikarka życzę w 2020 roku, to tego, żeby życie publiczne znowu zaczęło być prawdziwym starciem: partii, światopoglądów, idei, a nie targowiskiem iluzji, na którym walutą jest jojczenie i marudzenie.Foto: Onet
Eliza Michalik

 

Widzieliście ostatnie „Gwiezdne Wojny”? Tę walkę dobra ze złem? No właśnie. Życie przecież też na tym polega, a już na pewno powinna polegać na tym polityka, że kiedy ktoś robi coś, co uważamy za złe, niszczące, to próbuje się go powstrzymać, wygrać z nim. Ale nie w Polsce. W Polsce, kiedy wybory wygrał po raz pierwszy i drugi PiS, to jego polityczni przeciwnicy zaczęli… gadać. Że to jest złe. I jeszcze, że straszne. Gorsze niż w PRL. Mówią tak i mówią, a potem idą do domu w poczuciu, że są bohaterami.

Oczywiście nie chcę być niesprawiedliwa: przyznaję, że narzekają pięknie i tak, jak nie robił tego nikt przed nimi. Te kwieciste przemowy! Te metafory! Że PiS jest jak PZPR! Tyle, że w polityce liczy się wyłącznie skuteczność i wygrywanie. Zwycięzca jest jeden i stoi na pudle z numerem jeden, inni się nie liczą.

PiS wygrywa, ponieważ chce wygrać i wygrana jest jego celem, do którego dąży z konsekwencją i determinacją. Opozycja przegrywa, bo wygrana nie jest jej celem, są inne ważniejsze: układanki partyjne, utrzymanie się liderów przy władzy, zabiegi o to, kto ważniejszy. Jej gadanie pokrywa niemoc i kompletną niemal niezdolność do skutecznego działania. I wiele przemawia za tym, że podobnie będzie w przypadku zbliżających się wyborów prezydenckich.

Więc gdybym w 2020 r. mogła mieć tylko jedno życzenie, dotyczące polskiego życia publicznego, to byłoby nim: niech polityka znowu stanie się areną czynów, nie pustych słów, starć ludzi z duchem walki i wolą zwycięstwa, a nie z talentem do marudzenia.

Dziś Polska potrzebuje politycznej walki, prawdziwej i ostrej, ponieważ znajduje się w przełomowym i bardzo niebezpiecznym momencie swoich dziejów. Potrzebuje walki, nie z ludźmi o innych poglądach, ale o sprawy. O niezależny od polityków wymiar sprawiedliwości, naszą pozycję w UE i pozostanie w niej, wolne dziennikarstwo, prawa kobiet i niektóre prawa obywatelskie i wreszcie, o odklejenie od państwa i polityków Kościoła katolickiego, instytucji, która od dawna jest złym duchem życia publicznego w Polsce.

Łatwo tego nie dostrzec w codziennym życiu i łatwo – no właśnie – zagadać – ale tak jest. W przyszłym roku, choćby ze względu na majowe wybory prezydenckie, może okazać się, że trochę wracamy do demokratycznych praktyk lub wręcz odwrotnie, że jeszcze dalej od nich odchodzimy.

To, co od kilku lat dzieje się w Polsce, bez względu na to, jak kto to ocenia, jest tylko wskazówką, drogowskazem do prawdziwego problemu. Którym moim zdaniem jest fakt, że mamy system, w którym politykom uchodzi na sucho zabieganie, jawne i bezczelne, głównie o swoje interesy i traktowanie partii politycznych jak rodzinnych firm, służących do generowania zysków. Naprawdę niewielu obchodzi Polska, prawo i demokracja, bez względu na to, jak bardzo sobie tymi hasłami wycierają usta. Jest wręcz przeciwnie: jeśli ktoś pokaże, że mniej dba o własne korzyści niż o Polskę, inni zaczynają patrzeć na niego podejrzliwie, mieć go za frajera.

Dlatego oprócz polityki czynów i tego, żeby scena publiczna stała się areną starć o prawo, porządek, idee i przekonania i działań, nie słów, życzę też nam wszystkim w Nowym Roku jak najwięcej politycznych frajerów, czy też jak kto woli, idealistów – byle zdolnych do skutecznej pracy.

Eliza Michalik jest prowadzącą programu „Onet Opinie”

 

onet.pl