Olszewska, 07.03.2020

 

Koronawirus a sprawa polska

Koronawirus a sprawa polska

 

Nie wolno nam zapominać, że jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej – niezwykle ważnej, bo od jej wyniku zależy, jaka będzie Polska.

Gdyby ktoś zapytał, czym żyje dzisiejsza Polska, to wiadomo – koronawirusem. Nic w tym dziwnego, bo to zjadliwa bestia, z wysokim wskaźnikiem śmiertelności. Społeczeństwo jest już lekko spanikowane, a władza pokazuje, jak serio traktuje nadchodzące zagrożenie i nawołuje, by nie wykorzystywać go politycznie, zjednoczyć siły i wspólnie z nim walczyć.

No i tutaj pojawia mi się pewien zgrzyt. Jak to, nie wykorzystywać politycznie? To przecież nierealne, bo wiadomo, jak sobie rząd poradzi z koronawirusem, tak zyska lub straci na poparciu społecznym. Albo naród będzie wdzięczny za w miarę bezpieczne przejście przez tę epidemię, albo się wkurzy. A jak się wkurzy, to rykoszetem oberwie Andrzej Duda i pożegna się z Pałacem Prezydenckim. Dla Dudy więc i Zjednoczonej Prawicy to wręcz być albo nie być. Zaklinanie rzeczywistości nic nie da, koronawirus w Polsce jest i będzie tematem rozgrywanym politycznie.

Chwilowo obóz rządzący, według mnie, przegrał pierwsze starcie. Podszedł do problemu zbliżającego się zagrożenia dość ślamazarnie. Zmarnował sporo czasu, nie reagując, nie informując społeczeństwa, co i jak. Dopiero, gdy koronawirus nieźle się rozszalał w Europie, nastąpiło pewne przyspieszenie. Wreszcie dowiedzieliśmy się, jak świetnie jesteśmy przygotowani do walki z wirusem. Szpitale stoją na baczność, służby sanitarne w pełnej gotowości, każdy wie, co ma robić. Czy rzeczywiście?

Rząd mówi swoje, a rzeczywistość pokazuje, że jednak nie jest tak do końca. Jeszcze parę dni temu tylko trzy laboratoria w Polsce mogły przeprowadzić odpowiednią diagnostykę, a przecież wirus atakuje Europejczyków już od kilku tygodni. Skąd więc pewność, że ten wirus już się u nas na dobre nie zadomowił? Nie wiadomo, ilu Polaków już przechorowało i miało po prostu szczęście, że nie doszło do najgorszego, ale za to zarażali innych. Dzisiaj na to pytanie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć.

Patrząc na kondycję polskich szpitali, braki lekarzy i pielęgniarek, niedofinansowanie, zmniejszone w ramach oszczędności oddziały, fatalne zaopatrzenie służb medycznych w odpowiedni sprzęt, mało we mnie wiary w prawdy głoszone przez premiera i ministra zdrowia. Oczywiście, gdy jest mowa o tych wszystkich brakach, słyszę, że to wina Tuska, bo to za jego rządów zbyt mało studentów medycyny się kształciło, szpitale padały itp. itd. Przepraszam, ale Zjednoczona Prawica miała 4 lata, by cokolwiek poprawić i zmienić i co? Mówiąc kolokwialnie, „olała” żądania płacowe lekarzy i rezydentów, pielęgniarkom pensje też nie skoczyły dobrze w górę, sytuacja w szpitalach nie poprawiła się ani o jotę, a personel ucieka za granicę, bo chce po prostu żyć godnie i spokojnie za kasę, którą zarabia. Czy przez te 4 lata cokolwiek zmieniło się na lepsze? Nie, jak więc w tej sytuacji mieć pewność i wierzyć, że służby medyczne poradzą sobie z koronawirusem?

Kolejna sprawa to projekt specustawy, który ma nas w najlepszy sposób przed koronawirusem obronić. Wydawało się, że autorzy chcieli ten projekt wykorzystać do przeforsowania pewnych elementów, przydatnych w rozgrywce z przeciwnikami politycznymi i opozycją uliczną, ale to może tylko jakieś takie moje podejrzenia, bo może mam rodzaj psychozy mocno posuniętej. Na szczęście opozycja parlamentarna się nie dała i w imię tego działania ponad podziałami, sporne kwestie usunięto. Nie powiem, dobrze, że taki projekt się pojawił, ale zastanawia mnie jedno. Czy do tej pory Polska nie miała żadnego opracowania, przygotowanej żadnej strategii w razie zagrożenia epidemią? Wydaje mi się to wręcz niemożliwe, ale co, jeśli to prawda? Jak w tej sytuacji wyglądało i wygląda nasze bezpieczeństwo? Czy rzeczywiście projekt wymuszony potrzebą chwili, bez dokładnej analizy proponowanych działań, może być na tyle wiarygodny, iż warto mu zawierzyć, tym samym i zaufać władzy? Mam sporo wątpliwości…

I ostatnia rzecz, która mi siedzi w głowie, a pokazująca, że nie da się u nas koronawirusa nie wykorzystać politycznie. Jakże on pięknie przesłania wszystkie wtopy i aferki partii rządzącej. Gdzieś boczkiem umykają informacje, które do tej pory były newsami numer jeden. Już się nie mówi o Banasiu, o kolejnych działaniach prokuratury, kryjącej swoich, o politykach PiS umoczonych w aferze PCK, kolejnych nagrodach w ministerstwach. Temat GetBacku jakby nie istniał, narastająca drożyzna już nie wali po oczach, nepotyzm w ogromnej skali nikogo nie rusza, podobnie jak miliardy na TVP, Piebiak i reszta hejterów z Ministerstwa Sprawiedliwości, SKOK-i, Srebrne Wieże… jest tego od groma i trochę, ale pięknie się to wszystko pod koronawirusem chowa.

Przeglądając fora internetowe, widzę, że koronawirus wygrywa, będąc głównym tematem rozmów i postów, a przecież nie wolno zapominać, że jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej. Niezwykle ważnej, bo od jej wyniku zależy, jaka będzie Polska. Zaściankowa, pełna fobii, wstecznictwa i ultrakatolicka czy demokratyczna. Polska Dudy i Zjednoczonej Prawicy czy też Polska bezpieczna, rzeczywiście praworządna i sprawiedliwa. Jeśli skupimy się tylko na koronawirusie, to mamy pozamiatane.

 

koduj24.pl