Maziarski, 12.01.2020

 

Kłusownicy z PiS grasują w polskiej polityce

Kłusownicy z PiS grasują w polskiej polityce

 

Próby dopadnięcia Grodzkiego to już nawet nie polowanie z nagonką, ale zwykłe kłusownictwo z użyciem wnyków i broni maszynowej.

Trudno pojąć, co dzieje się w głowach polityków władzy i funkcjonariuszy organizujących polowanie na marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Co np. myśli szef Wydziału Komunikacji Społecznej CBA, który ponosi formalną odpowiedzialność za opublikowanie komunikatu, zachęcającego do składania donosów, dotyczących rzekomego „przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną odpowiedzialną za leczenie pacjentów na Oddziale Klinicznym Chirurgii Klatki Piersiowej PAM, Specjalistycznego Szpitala im. Prof. A. Sokołowskiego Szczecin Zdunowo”.

Ten dokument to jawna zachęta do składania donosów na politycznego przeciwnika w sytuacji, gdy nie ma żadnych dowodów na popełnienie jakiegokolwiek przestępstwa. W państwie prawa organom ścigania nie wolno prowadzić postępowań w ten sposób – śledztwo można podjąć dopiero wówczas, gdy fakt złamania prawa został stwierdzony i udokumentowany. Nigdy odwrotnie, na zasadzie: mamy wytypowaną osobę, a teraz szukamy na nią haków.

Żadnych dowodów uprawdopodobniających winę prof. Grodzkiego nie ma. Jest za to relacja człowieka, który ujawnił, że w zamian za złożenie zeznań obciążających marszałka Senatu proponowano mu pieniądze.

Szef Wydziału Komunikacji Społecznej CBA, publikując komunikat, zostawił materialny ślad, wskazujący, że brał udział w tym przestępczym procederze. Gdy tylko PiS straci władzę, będzie mieć grube nieprzyjemności. Moim zdaniem – stanie przed prokuratorem i będzie się musiał bronić przed zarzutem nadużywania władzy i uczestniczenia w nielegalnym prześladowaniu oponentów rządu. To samo czeka jego zwierzchników. I polityków, którzy sprawują nadzór nad służbami. Być może będą podstawy, by uznać całą tę pisowską sitwę za zorganizowaną grupę przestępczą.

Dlaczego więc wszyscy ci ludzie sami wkładają głowy pod gilotynę? Czy są na tyle głupi, by sądzić, że już na zawsze zostaną u władzy, więc nikt ich nie rozliczy z ich czynów? Że prezydentem już zawsze będzie ich polityczny kumpel, który w razie czego ich ułaskawi? A może wprost przeciwnie – przeczuwają zbliżający się kres ich panowania i desperacko się przed tym bronią, tracąc resztki rozsądku i jakiekolwiek zahamowania?

Bo faktycznie, odnieść można wrażenie, że pisowska władza straciła po wyborach wszelkie zahamowania i już jawnie bojkotuje cywilizowane standardy, demonstrując oblicze państwa mafijnego. Antykonstytucyjna ustawa kagańcowa, pozbawiająca sędziów niezawisłości i pozwalająca władzy na ich usuwanie, oznacza w gruncie rzeczy odrzucenie ostatniego listka figowego i przyznanie: tak, jesteśmy władzą dyktatorską i przestępczą, łamiemy Konstytucję – i już nawet specjalnie się z tym nie kryjemy.

W tym jednak miejscu kończy się polityka rozumiana jako demokratyczna gra, w której obowiązują jakieś reguły. Co bowiem ma zrobić opozycja w sytuacji, gdy władza stosuje przemoc i zachowuje się jak szatniarz mówiący: nie mam waszego płaszcza i co mi zrobicie? Czy można nadal próbować grać w szachy z człowiekiem, który w odpowiedzi na ruch figury na szachownicy sięga po kastet?

Na szczęście mamy za sobą doświadczenia opozycji demokratycznej z czasów PRL, które pokazują, że nie ma sytuacji beznadziejnych. Róbmy więc swoje, jak postulował Młynarski, i nie zapominajmy starannie dokumentować wszystkich przestępczych działań rządzących, by w odpowiednim momencie móc ich z tego rozliczyć.

 

koduj24.pl