Olszewska, 04.09.2020

 

Ponad 10 milionów Polaków wierzy, że archaiczny patriotyzm i odrzucenie autorytetów wyjdzie Polsce na zdrowie

Ponad 10 milionów Polaków wierzy, że archaiczny patriotyzm i odrzucenie autorytetów wyjdzie Polsce na zdrowie

 

Obóz Zjednoczonej Prawicy nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć czy zaszokować. Natomiast przeraża mnie coś zupełnie innego. Nie ten rząd, gadający głupoty, ale to, że ludzie to podchwytują i w to wierzą. W wyborach parlamentarnych na obóz Kaczyńskiego zagłosowało ponad 8 mln Polaków, a w ostatnich, prezydenckich, na pisowskiego Dudę, w II turze, ponad 10 mln. Można więc śmiało powiedzieć, że ta prawie 1/3 naszego narodu łyka bez zakąski wszystko, co politycy Zjednoczonej Prawicy bajają i zupełnie nie widzą, co im ta władza wciska.

Ponad 10 milionów Polaków!!!

Jak to się stało, że aż tylu dało się wziąć na lep archaicznego patriotyzmu, patetycznego w takim stopniu, że aż jest to nie do strawienia? Oni naprawdę święcie wierzą, że patriota to ten, kto pielęgnuje kulturowe dziedzictwo narodu, interesuje się nim, stara się poznać dzieje ojczyste w takiej wersji, jaką im serwują polscy nacjonaliści i zwolennicy prezesa. Kto w imię miłości do ojczyzny jest gotów oddać za nią życie i bronić jej wolności do ostatniej kropli krwi. Raczą się wskazaną przez jedynie słuszne, prawicowe autorytety, literaturą, otaczają czcią i pełną miłością zabytki, oczywiście te, co są na pisowskiej fali.

Wydaje się rzeczą niezrozumiałą, że te ponad 10 milionów Polaków, nie ma pojęcia na czym polega współczesny patriotyzm. W czasach, gdy nie prowadzimy wojny, nikt nas nie atakuje, nie musimy walczyć o niezależność i wolność, nie dzielą nas granice, a gospodarka funkcjonuje w mocnym sprzężeniu z gospodarkami świata. Nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że dzisiaj patriotą jest ten, kto rzetelnie pracuje, płaci podatki, pomaga innym w potrzebie, odnosi się do swoich rodaków z kulturą, ustępuje starszym osobom miejsce w środkach masowej komunikacji, sprząta po swoim psie. Dzisiejszy patriota szanuje historię i tradycję, ale szanuje też drugiego człowieka, dba o środowisko, bliskie są mu działania związane z ekologią. Bierze udział w wyborach, nie pozostaje obojętny na łamanie prawa i zasad ustroju, w jakim żyje.

Ponad 10 milionów Polaków nie umie, nie potrafi lub nie chce dostrzec, czym charakteryzuje się współczesny patriotyzm! Przyjmują tę wersję, jaką serwuje im na biało-czerwonej tacy obóz rządzący i oddaje się tej archaicznej formie bez opamiętania. Biega od pomnika do pomnika, czas mu płynie między jedną rocznicą ważnego dla naszej historii, wydarzenia, a kolejną. Mdli mnie, gdy widzę takich patriotów, co to ledwo trzymają się na nogach od nadmiaru spożytych procentów, ale pod nos podstawiają mi prężące się ramię z symbolem Polski Walczącej. Gdy obok pomnika, przed którym przed chwilą oddawali hołd bohaterom, taki patriota zabawia się w obszczymurka, bo mu zaworki puściły i oznacza terytorium własnym moczem.

Ponad 10 milionów Polaków uwierzyło w słowa doradcy Andrzeja Dudy, profesora Andrzeja Waśko, który przyznał kilka lat temu, że „Polacy o wykształceniu podstawowym i zawodowym okazali się silniejszym elementem społecznym niż cała wielka rzesza magistrów. Ci, którzy nie studiowali, nie mieli bowiem okazji zarazić się tak głęboko post-marksistowskim wartościowaniem i modnymi sloganami nowej lewicy” i te ponad 10 milionów obywateli mu uwierzyło. Uwierzyło, że to oni są solą polskiej ziemi, wszystko wiedzą najlepiej, mają patent na prawdę i co im tam jakieś autorytety, jacyś ludzie, którzy z racji ogromnej wiedzy są poważani na całym świecie.

Przyznam, że dla mnie to jakiś koszmar. Absolutnie nie neguję nikogo z niższym niż wyższe, wykształceniem. Jednak sama po sobie wiem, że są dziedziny, w których nie zabieram głosu, bo mam świadomość, że po prostu się na nich nie znam. Milczę lub słucham mądrzejszych od siebie, gdy rozmowa dotyczy np. ekonomii, finansów, medycyny czy psychologii. Milczę, słucham i chłonę, by dowiedzieć się coś więcej od ludzi, którzy są dla mnie właśnie tym autorytetem w swojej dziedzinie.

Jednak szlag mnie trafia, gdy znajomy, nota bene świetny spec od remontów, zarzuca mi, że nie mam pojęcia o historii najnowszej. Nie znam się, nie rozumiem, tępa po prostu jestem. Czy jeśli machnę mu przed oczami dość obszerną teczką ze świadectwami ukończenia uczelni wyższej, kilku kierunków studiów podyplomowych, licznych kursów i szkoleń, udowadniających, że stawiałam na ustawiczne dokształcanie i tym samym pogłębiałam swoją wiedzę, to coś mi pomoże? W życiu! On nie zmieni zdania, bo mówię rzeczy, które nie zgadzają się z przekazem dzisiejszego obozu władzy, więc jestem do kitu jako historyk i tyle.

Młody chłopak po studiach, bez odpowiedniej praktyki i dokonań zawodowych, poprawia profesorów prawa, ekspertów od gospodarki, którzy zęby zjedli na swej profesji. Świetna kucharka wie lepiej, jakie są mechanizmy wielkiej polityki finansowej, kierowca taksówki, na którego trafiam od czasu do czasu, uważa się za znawcę ekonomii, bo w szkole podstawowej, w ramach WOS-u, miał kilka godzin z tego tematu i to wystarczy, by dzisiaj ustawiać autentycznych fachowców po kątach.

Jak to w ogóle możliwe? Jakież błędy w edukacji i pracy nad kształtowaniem tożsamości obywatelskiej popełniło nasze państwo, że aż tylu spośród nas, uznało, że po diabła im nauka, po diabła autorytety, po diabła ci, którzy z racji wykształcenia i umiejętności są motorem napędowym każdego społeczeństwa. Traktują ich jak zgniłe relikty poprzedniej epoki, negują, jednocześnie żyjąc w przekonaniu, że Polska bez nich będzie rozwijać się jeszcze lepiej. Zupełnie nie rozumieją, że państwo bez dobrze wykształconej elity intelektualnej to prosta droga do chaosu i upadku. Dlaczego Niemcy i Rosjanie postawili w pierwszej kolejności na likwidację polskiej inteligencji? Bo wiedzieli, że bez niej Polacy nie przetrwają. Oni wiedzieli, ale ponad 10 milionów Polaków tego nie wie.

Nie ma co, jako naród ponieśliśmy straszną klęskę…

 

 

koduj24.pl