– Tam w Brukseli też rozegrają się losy wojny i pokoju – padło na tym wiecu z ust premiera Donalda Tuska. Dalej szef rządu już nie przebierał w słowach.
Więcej o wiecu 4. Czerwca na placu Zamkowym >>>
Fragment z najnowszego felietonu Tomasza Lisa <Mity PiS-owskie i Kaczyńskie>:
Rzeka, którą Polska płynęła wraz z innymi demokratycznymi państwami, zmierzając do pogłębiania integracji europejskiej i zwiększania sprawności polityczno-obronnej NATO, staje się dla nas coraz bardziej zdradliwa. Wiele na niej mielizn, ale także wiele fałszywych odnóg. PiS wpłynął już dawno w taką odnogę, a od sześciu lat kieruje w nią cały kraj. Upiera się przy tym, że jako jedyny ma pojęcie o nawigacji i że to właśnie ta fałszywa i ślepa odnoga powinna stać się głównym nurtem.
W Sejmie Rzeczpospolitej pachnie krwią, choć jeszcze żywa krew się nie polała.
Prezes wicepremier i tak dalej, Kaczyński zresztą, bluznął krwią na opozycję. Z szałem godnym pędzla malarza Władysława Podkowińskiego. Znacie ten obraz? Nie? To wygooglujcie sobie. Warto wyobrazić sobie prezesa Kaczyńskiego na tym rumaku, zamiast gołej kobiety, o słusznej budowie ciała. Czy ktoś, kto robi memy może ten pomysł podjąć? Mógłby to też narysować Henryk Sawka, swoją nieomylna kreską.
O krwi prezes wołał już wcześniej, przy katastrofie smoleńskiej. Że to Putin z Tuskiem, a opozycja ma krew na rękach. Trzy osoby przeżyły, były trzy wybuchy itp. Komisja Antoniego zamachu nie wykryła, wrak stoi gdzie stał i mają pasztet! Czy wreszcie zostanie opublikowana ostatnia rozmowa bliźniaków? Już pewien sędzia ogłosił, że ją zna, ale jakoś nie chce się tą wiedzą z narodem podzielić. Ciekawe dlaczego? Pewnie mają nagranie Amerykanie i Niemcy, może też Rosjanie. Tak sądzę, bo nowy wspaniały świat, to świat totalnie nagrywany!
Unia chce sterroryzować Polskę pieniędzmi. Niedoczekanie!
Sejmowe expose szefa rządu na temat weta budżetu UE wielu Polaków odebrało jako wstęp do Polexitu. – To nie jest Unia Europejska, do jakiej wstępowaliśmy! – grzmiał Mateusz Morawiecki. Święta prawda, panie Premierze. To już nie jest ta sama Unia. Bo kiedy tam wstępowaliśmy Polska była pupilkiem Europy i liderem postkomunistycznych przemian, a Unia była wtedy stowarzyszeniem życzliwych przyjaciół, bractwem krajów praworządnych, które co do jednego wyznawały wspólne demokratyczne wartości. Dzisiaj rzeczywiście tak już nie jest. Dlaczego?
Od pewnego czasu po brukselskich salonach szwendają się jacyś dziwni ludzie. Włażą na pokoje w gumiakach, błota nanoszą, plują po kątach i pokrzykują, że brudno. Psują co im w ręce wpadnie i nie chcą płacić za zniszczenia, ani nawet obiecać, że już więcej nie będą. A przy tym szydzą, poniżają i obrażają każdego, kto ośmieli się zwrócić im uwagę. Tego niby niechcący potrącą, tamtego znienacka w kostkę kopną, wydzierając się przy tym, że są krzywdzeni i sekowani. Żądają dla siebie szacunku i apanaży większych, niż dostają inni, bo więcej niż inni mają godności, więcej u nich honoru i trudniejsze mieli dzieciństwo. A do tego Pana Boga mają po swojej stronie, więc w sposób oczywisty im się „po prostu należy”.
PiS twierdzi, że chce „poprawić” przepisy, by odwołać Mariana Banasia z funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Oskarża przy tym opozycję, że nie chce współpracować i rozmawiać np. o zmianie konstytucji. Kłopot w tym, że proponowana przez obóz władzy zmiana przepisów… nie dotyczyłaby Banasia.
„Partie opozycyjne zapowiedziały, że żadnych zmian nie poprą. W związku z tym ciężko rozmawiać, żeby cokolwiek można było dalej wdrażać” – stwierdził 12 grudnia rzecznik PiS, Piotr Müller. Opozycja, rzeczywiście, w sprawie zmieniania ustawy, czy konstytucji w celu usunięcia Mariana Banasia ma jednoznaczne stanowisko.
„Nie róbmy wydmuszki z polskiego państwa. Konstytucja ma służyć wszystkim obywatelom, a nie tylko PiS, by partia ta mogła rozliczać się ze swoich błędów”
– komentowała na antenie RMF FM posłanka Lewicy Marcelina Zawisza.
W tym samym tonie wypowiadał się poseł KO Borys Budka: „Nie ma takiej możliwości, byśmy przyłożyli rękę do zmiany konstytucji pod kątem jednego człowieka, bo byłoby to bezprawne. Prawa nie pisze się dla konkretnego przypadku, prawo powinno być generalne, abstrakcyjne”.
Ale propozycje PiS rozwiązania sprawy Banasia zmianą konstytucji lub ustawy nie tylko łamią dobre obyczaje prawodawcze, ale mogłyby się okazać po prostu nieskuteczne.
Prof. Ryszard Piotrowski dla OKO.press: „Uchwalone teraz przepisy mogłyby mieć zastosowanie, ale dopiero za sześć lat wobec kolejnego prezesa NIK”.
Konstytucja reguluje status Prezesa NIK w art. 205 i art. 206. Prezes powoływany jest przez Sejm za zgodą Senatu na 6 lat i jest nieodwoływalny. Można go pociągnąć do odpowiedzialności karnej jedynie za zgodą Sejmu.
W ustawie o Najwyższej Izbie Kontroli kluczowe są art. 16, 17 i kolejne. Sejm odwołuje Prezesa NIK w przypadku, gdy:
Klub Lewicy początkowo deklarował złożenie wniosku o postawienie Mariana Banasia przed Trybunałem Stanu. Problem polega jednak na tym, że zgodnie z ustawą o Trybunale najwyżsi funkcjonariusze mogą przed nim odpowiadać za złamanie Konstytucji lub ustawy, ale tylko w związku z zajmowanym stanowiskiem.
Art. 3: „Odpowiedzialność konstytucyjna obejmuje czyny, którymi osoby wymienione w art. 1 ust. 1, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, chociażby nieumyślnie, naruszyły konstytucję lub ustawę”.
Jak zwracała uwagę Ewa Siedlecka: „Banasiowi trzeba by udowodnić, że nie płacił podatków w ramach pełnionych funkcji. Tymczasem wynajmował kamienicę całkiem prywatnie, jako osoba fizyczna, bez związku z funkcją ministra, którą zresztą pełnił dopiero od czerwca 2019 roku. Albo przynajmniej trzeba mu udowodnić, że jako minister finansów nakazywał urzędnikom skarbowym zamykać oczy na to, że zaniża płacone podatki. Na razie nikt o niczym takim nie słyszał”.
Z tego właśnie powodu Lewica wstrzymała swój wniosek, domagając się dostępu do raportu CBA, którego nie chce ujawnić Prawo i Sprawiedliwość.
Żaden z polityków PiS mówiących o zmianach w konstytucji nie podaje przykładu nowego brzmienia przepisu albo dopisku. Nie dziwne, to najmniej realna politycznie propozycja. Nieco więcej wiemy o propozycjach ustawowych, które w Sejmie PiS może uchwalić samodzielnie.
Wojciech Szarama w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz opowiadał o poprawce w ustawie o NIK, która mogłaby brzmieć „osoba, która ma postawione zarzuty prokuratorskie może zostać zawieszona w pełnieniu swojej funkcji”.
Prof. Ewa Łętowska dla OKO.press: „Do rozwiązania zaistniałej sytuacji nie jest potrzebna zmiana konstytucji, tylko przestrzeganie obowiązujących przepisów. Wszystko jest przecież w ustawie o Najwyższej Izbie Kontroli – odwołać można prawomocnie skazanego prezesa.
Praworządnie należy wyczekać i sprawić, żeby spełniły się przesłanki ustawowe”.
A jeśli posłowie dopiszą w ustawie, że odwołać można prezesa z zarzutami?
Prof. Łętowska: „W konstytucji jest napisane, że jest powołany na kadencję sześcioletnią. Jeżeli oni sobie w ustawie napiszą, że jest odwoływalny, to co to ma być? Ustawą poprawią konstytucję? A zarzuty prokuratora muszą zaprowadzić do ewentualnego pociągnięcia do odpowiedzialności karnej (art. 205 Konstytucji ) i skazania. My musimy najpierw się dowiedzieć, czy ten pan jest przestępcą”.
Ale zdaniem ekspertów, to nie jedyny problem z próbami usunięcia Mariana Banasia ze stanowiska drogą legislacyjną.
„Prawodawca musi być racjonalny, a nie emocjonalny. Nie można niszczyć ustrojowej pozycji Najwyższej Izby Kontroli dla partykularnych interesów” – komentuje w rozmowie z OKO.press dr hab. Ryszard Piotrowski.
„Zarówno w przypadku zmian w konstytucji, jak i w ustawie o NIK mamy do czynienia z tym samym mechanizmem. Oznacza on demontaż istniejącego modelu, a do tego zmianę reguł w trakcie gry. Uchwalone teraz przepisy mogłyby mieć zastosowanie, ale dopiero za sześć lat wobec kolejnego prezesa NIK”.
Jest różnica pomiędzy stanem wojennym w PRL a stanem wojennym wprowadzonym wobec sędziów przez PiS. W PRL sędziowie obchodzili dekret o stanie wojennym cichcem, a dziś działają nie tylko z otwartą przyłbicą, ale też dokumentują i nagłaśniają swoje działania – także na całą Europę. I to im daje dodatkową siłę
Projekt, który posłowie PiS-u wnieśli w czwartek (12 grudnia 2019) wieczorem do Sejmu, jest ogłoszeniem stanu wojennego wobec sędziów. Wprowadza prawo stanu wojennego, które stanowi, co wolno, a czego nie wolno sędziemu orzec. I tak: ciężkim deliktem dyscyplinarnym, za które grozi wydalenie z zawodu, ma się stać stosowanie się przez sędziów do art. 379 pkt 4 kodeksu postępowania cywilnego, który nakazuje każdemu sądowi z urzędu badać prawidłowość obsadzenia sądu w sprawie, którą sądzi.
Sytuację można porównać do tej, w jakiej znaleźli się sędziowie po wprowadzeniu przez Komitet Obrony Narodowej (zwany WRONą) dekretu o stanie…
View original post 3 285 słów więcej
– Projekt ustawy o ustroju sądów powszechnych PiS ma dyscyplinować sędziów, którzy przekraczają swoje uprawnienia. To odpowiedź na działanie, które podejmuje część środowiska sędziowskiego, które samo nazwało się nadzwyczajną kastą – wypowiadali się w Sejmie posłowie Kanthak, Kaleta i Ozdoba.
– Złożyliśmy w Sejmie projekt ustawy, który uchroni przed próbą destabilizacji systemu prawnego realizowaną przez niektórych sędziów. Sędzia nie może oceniać czy inny sędzia jest sędzią, to materia ustrojowa, zastrzeżona dla organów konstytucyjnych; Krajowej Rady Sądownictwa, Prezydenta – dopowiada Kaleta z PiS-u.
Posłowie, którzy podpisali się pod projektem ustawy PiS-u.
– Nazwijmy rzecz po imieniu. Nie mamy do czynienia z ustawą dyscyplinującą sędziów, tylko z ustawą o prześladowaniu sędziów. PiS chciałby, aby sędziowie orzekali tak, jak nakazuje interes partii. Ale sędziowie muszą być niezawiśli. Ich ma wiązać nie partyjna smycz, ale litera prawa – komentuje posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Wojciech Czuchnowski (dziennikarz,”Gazeta Wyborcza”): „Posłowie PiS Kanthak, Kaleta i Ozdoba złożyli właśnie projekt zamordyzacji sądów powszechnych dla niepoznaki nazywany projektem nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych. Szykuje się stan wojenny dla wolnych sędziów. Nawet data się prawie zgadza… Brońmy sądów!”.
Borys Budka (poseł): „Skandaliczny projekt ustawy kneblującej sędziów to kolejny krok w kierunku wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. To standardy państw autorytarnych, próba całkowitego podporządkowania sądów PiS”.
Waldemar Kuczyński (publicysta): „Przygotowywana ustawa represyjna wobec sędziów da tylko pogłębienie chaosu i dalsze zaostrzenie konfliktu z zasadami praworządności Unii, a więc i z Komisją Europejską i TSUE„.
Komentarz Tyszkiewicza
„Kiedy wróci praworządność, a wróci, ci, którzy dzisiaj łamią prawo i nawołują do jego łamania, te młode wilczki na usługach partii chcący się za wszelką cenę przypodobać prezesowi, mam nadzieję, że staną przed niezależnym sądem i zostaną sprawiedliwie osądzeni, a kara będzie sroga. Opozycja powinna jasno się określić, że dla przestępców nie będzie litości”.
Reakcje internautów:
„Przez 4 lata PiS krzyczał o usunięciu niewygodnych sędziów typu Igor Tuleya czy Wojciech Łączewski i tego nie zrobił – Łączewski sam przeszedł na stan spoczynku -, więc teraz będzie jeszcze więcej zastraszania sędziów, bo przegrywają”.
„PiS już jedzie ostro po bandzie. Wiedzą, że jest bardzo źle, już przeczuwają, że zabawa w dobrą zmianę skończy się dla nich fatalnie, dlatego też w geście rozpaczy próbują nas jeszcze złapać za „mordę”. Musimy obronić sędziów, a po wyborach podstawić taczkę krzykaczowi z miną duce”.
„Sędziów na smyczy chce prowadzić PiS władza. Represje w czystej postaci. Opresyjne państwo mamy. Zamordyzm trwa. Kiedy ulica? I gdzie jest opozycja? Snuje fantasmagorie na temat kandydata na prezydenta? Grzegorzu Dynadało, obudź się!”.