Zaraza w czasie zarazy PiS – nowy rekord zakażeń

Niestety, dzisiaj przyszło nam odnotować kolejny z dziennych rekordów w liczbie dobowych zakażeń koronawirusem. Tym razem licznik Ministerstwa Zdrowia zatrzymał się na liczbie 680. Kiedy 1 sierpnia ten sam licznik zatrzymał się na wielkości 658 uznaliśmy, że sprawy przybrały bardzo niebezpieczny obrót. Będziemy obserwowali jakiego rodzaju komentarze pojawią się w ciągu najbliższych godzin.

Przypominamy, że wśród ekspertów wypowiadających się publicznie na temat rozwoju pandemii funkcjonuje teza, że jeśli dobowy wskaźnik zachorowań przekroczy 1000 osób to będzie oznaczało, że przegraliśmy walkę z wirusem. Nie wiemy zupełnie co ten termin będzie oznaczał w praktyce. Jeszcze kilka tygodni temu nie wyobrażaliśmy sobie, że w/w wielkości mogą osiągać poziom 500 a potem 600 osób zakażonych w ciągu doby w skali kraju.

Dzisiaj ten wskaźnik niebezpiecznie zbliża się po poziomu 700 osób. Olbrzymia część społeczeństwa uważa, że problem jest sztucznie rozdmuchiwany. Pomijam fatalne wypowiedzi prezydenta, premiera i różnego rodzaju urzędników, często zasiadających na ministerialnych stołkach, deprecjonujących zagrożenie i potrzebę stosowania odpowiednich rygorów.

Nie wiem co dzieje się w głowach osób, które wymieniłem powyżej. Nie chcę wierzyć, że te osoby z premedytacją działają na naszą szkodę. Szukam racjonalnego wytłumaczenia dla ich deklaracji i podejmowanych działań. Nie dostrzegam krzty odpowiedzialności za wypowiadane opinie czy deklaracje.

Cały czas brzmią mi w uszach, cytowane tu z pamięci, fragmenty zdań:  „nie musimy się już więcej bać koraonawirusa”, „latem wirus jest niegroźny”, „nie szczepię się bo nie”.

Cena odpowiedzialności za słowo spadła do poziomu zera.

Profesor Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego szpitala we Wrocławiu dał się poznać szerokiej publiczności z początkiem pandemii. Media ogólnopolskie rozmawiały wtedy ze specjalistami od chorób zakaźnych a profesor od początku wyróżniał się niezależnymi sądami i tzw. „zdrowym rozsądkiem” choćby w ocenie działań przedstawicieli rządu.

Przywołany wyżej profesorski „zdrowy rozsądek” nie jest zarezerwowany tylko do oceny działań urzędników. Profesor stosuje go także w odniesieniu do oceny zachowań nas wszystkich. Korzystając z dobrodziejstwa urlopu lekarz wybrał się do Kołobrzegu. Widok jaki tam zastał i refleksje z nim związane wyrażają słowa wypowiedziane w wywiadzie dla „Gazety Wrocławskiej”: „To, co się tu dzieje, to dramat. Póki tak będzie, nigdy nie damy sobie rady z epidemią”.

W dalszym ciągu rozmowy ekspert pozwala sobie na kolejną refleksję:  W hotelach może jeszcze ludzie noszą maseczki, ale też nie wszyscy. Gdy sam zakładam maseczkę, większość turystów patrzy na mnie jak na dziwaka. Tu gdzie jestem, jakieś 40 procent gości to turyści z zagranicy. Oni to już w ogóle nie przestrzegają żadnych norm i zasad – czytamy na medonet.pl

Jeszcze jedno przypomnienie, nawet jeśli wydaje nam się, że teoretycznie o obowiązujących obostrzeniach wiemy wszystko. Jeśli więc nie ma fizycznej możliwości zachowania tzw.  „dystansu społecznego” – chodzi o sławetne 1,5 m – to nawet na otwartej przestrzeni jesteśmy zobligowani do stosowania maseczek. Stosowanie maseczek to zasłanianie nosa i ust.

Niestety z własnych obserwacji mogę wysnuć konkluzję następującą: prof. Simon swoje a my, jako naród, swoje.

Od 2015 roku kolejne instytucje były przejmowane przez władzę polityczną i teraz ta kula śniegowa jest już tak ogromna, że nikt nad tym nie ma kontroli, ale nie możemy zgodzić się jako obywatele, aby ta kula śniegowa zniosła wszystkie nasze prawa i wolności obywatelskie. Tak naprawdę zaczynamy żyć w pewnej iluzji, mamy Trybunał Konstytucyjny, który będzie niby orzekał o zgodności z konstytucją, mamy neo-KRS, która będzie rekomendowała sędziów, Sąd Najwyższy będzie niby orzekał o jakichś sprawach, mamy prezydenta, który też będzie niby podpisywał ustawy, które na końcu będą wchodziły w życie i nas obowiązywały. Tylko to wszystko jest na niby, żyjemy w iluzji prawnej – mówi dr Mikołaj Małecki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. I dodaje: – Co do wyborów prezydenckich, to być może w przyszłości znajdzie się taki marszałek Sejmu, który zarządzi wybory prezydenckie stwierdzając, że z dniem 6 sierpnia, po upływie kadencji Andrzeja Dudy, nie został ważnie wybrany prezydent. Niestety przyszłość jest tu niepewna, ponieważ przestało rządzić prawo, a zaczęła polityka.

Wywiad z dr. Mikołajem Małeckim >>>

Dodaj komentarz