Jak trwoga, to biegną do Owsiaka boga. WOŚP więcej zrobił dla polskiego zdrowia, niż rząd PiS przez lata rządzenia

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy otrzymała zapytanie od Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie o możliwość oddelegowania łóżek zakupionych przez Orkiestrę na potrzeby pacjentów covidowych. Jerzy Owsiak odpowiedział, że „nie ma zgody na takie działanie” – czytamy na parenting.pl

Szef Orkiestry przypomniał, że Fundacja zakupiła 798 łóżek dla 34 oddziałów w których leczeni są mali pacjenci szpitali psychiatrycznych. „Ci pacjenci nie mogą być pozostawieni bez opieki, a zakupy sprzętu medycznego potrzebnego do walki z pandemią powinny być odpowiednio zaplanowane przez odpowiednie organy”.

Owsiak uzasadnił swoja decyzję w specjalnym wpisie opublikowanym na FB przypominając wcześniejsze zdarzenie: „Kiedy wojewoda mazowiecki przekształcił 34 geriatryczne łóżka Szpitala Wolskiego w Warszawie na walkę z COVID-19 to z ogromnym żalem, ale staraliśmy się zrozumieć tę wyjątkową decyzję. Myśleliśmy, że to jednorazowe zdarzenie w obliczu rosnących potrzeb walki z pandemią”.

Odnosząc się do pytania skierowanego przez szpital w Lublinie: „Twórca WOŚP wyjaśnia, że to jedyny sposób, by pomóc dzieciom, które potrzebują leczenia w szpitalu neuropsychiatrycznym”. Taki był jeden z celów zbiórki pieniędzy na którą złożyły się wpłaty milionów Polaków.

Jerzy Owsiak napisał: „Dzisiaj otrzymaliśmy prośbę ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie czy oddział ten może na potrzeby walki z COVID-19 przeznaczyć swoje łóżka do innego szpitala w Lublinie. Wysłaliśmy odpowiedź, że kategorycznie nie wyrażamy zgody na takie działanie. W totalnej zapaści psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej Fundacja WOŚP zakupiła kilka miesięcy temu 798 łóżek dla 34 oddziałów w Polsce. Uczyniliśmy pierwszy krok, aby tej zapaści spróbować przeciwdziałać. Proszę więc podejmować odpowiedzialne decyzje, aby w przypadku walki z pandemią odpowiednio planować zakupy sprzętu medycznego”.

Ciekawe, czy ten sposób argumentacji dotrze do wszystkich.

W wydaniu online gazeta donosi o trudnej sytuacji w Polsce w obliczu drugiej fali pandemii koronawirusa. Jest źle jak nigdy dotąd – donosi warszawski korespondent dziennik Philipp Fritz.

„Codziennie padają nowe negatywne rekordy zakażeń. Według lokalnej prasy po raz pierwszy już w poprzednią sobotę chory na COVID-19 miał umrzeć w karetce przed szpitalem, ponieważ nie było wolnych respiratorów. W Warszawie i innych wielkich miastach karetki stoją w długich kolejkach przed szpitalami, w których wszystkie łóżka są zajęte. Brakuje sprzętu medycznego i przede wszystkim personelu” – pisze gazeta.

Dodaje, że lekarze i pielęgniarki nie wiedzą już, co robić, a ich pełne desperacji wypowiedzi udostępniane są na Facebooku i Twitterze. „Polski system ochrony zdrowia stoi w obliczu zapaści. Na ulicach szerzy się strach, który dotąd nie był wyczuwalny podczas pandemii. Polsce grozi «scenariusz włoski», jak w czasie wczesnej fazy koronakryzysu, gdy na przykład w północnowłoskim Bergamo zabrakło miejsc w kostnicach” – relacjonuje dziennikarz.

Możliwości szpitali na wyczerpaniu

Według niego oficjalne dane polskiego Ministerstwa Zdrowia nie są przekonujące. Polska przeprowadza obecnie zaledwie 0,9 testu na tysiąc mieszkańców, zaś we wrześniu było to nawet 0,5 testu. Mimo to 12,9 proc. testów ma wynik pozytywny. W Niemczech jest to 1,4 proc., a testów przeprowadza się cztery razy więcej.

„Eksperci sądzą, że rzeczywista liczba nowych zakażeń w Polsce jest dziesięciokrotnie wyższa” – pisze Philipp Fritz. Dodając, że takie założenie tłumaczyłoby też mocny wzrost liczby zgonów i liczby chorych na COVID-19, którzy trafiają do szpitali. Aktualnie zajętych jest 8000 łóżek.

Polskie Ministerstwo Zdrowia zapewniło „Die Welt”, że liczba miejsc w szpitalach i respiratorów systematycznie jest zwiększana. Obecnie do dyspozycji jest 12,5 tysiąca łóżek dla pacjentów z COVID-19. Dziennikarz ocenia, że mimo to przy aktualnym przyroście zakażeń już w przyszłym tygodniu może dojść do przepełnienia szpitali w całym kraju. Niektóre z nich już doszły do granic możliwości.

Prezes Polskiej Akademii Nauk profesor Jerzy Duszyński mówi niemieckiej gazecie, że sytuacja w Polsce „jest niezwykle poważna”. Dodaje, że już od miesięcy PAN ostrzegała przed zaostrzeniem sytuacji pandemicznej, a zespół jej ekspertów opublikował coś w rodzaju poradnika na temat kryzysu.

 Nikt nie chciał nas słuchać – powiedział profesor Duszyński. Twierdzi, że ma w przyszłym tygodniu wystąpić w Senacie, jednak przez ministerstwa nie został nigdy zaproszony i nie wie, według jakich strategicznych zaleceń działają decydenci.

Nerwowi i chaotyczni politycy

„Polski rząd jest zagadką nie tylko dla Duszyńskiego, ale i innych obserwatorów” – pisze niemiecki dziennikarz. Przypomina, że na początku pandemii rząd w Warszawie zareagował bardziej radykalnie niż inni, dzięki czemu powstrzymano rozprzestrzenianie się wirusa.

„Latem przyszła kampania przed wyborami prezydenckimi. Politycy narodowo konserwatywnej partii rządzącej PiS i bliskie jej media wywołały wrażenie, że epidemia nie jest juz zagrożeniem. Do urn trzeba było sprowadzić przede wszystkim starszych wyborców, którzy tradycyjnie głosują na PiS” – pisze Philipp Fritz. Dodaje, że krążące po sieci nagranie wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który przed II turą wyborów wzywał także seniorów do masowego udziału w głosowaniu, „jest najbardziej znanym przykładem bagatelizowania koronawirusa przez czołowego polskiego polityka”.

„Zamiast przygotowań do jesiennego wzrostu liczby pacjentów z COVID-19, polityczne życie w Warszawie zdominowały debaty na temat rekonstrukcji rządu i rzekomej «ideologii LGBT», która zagraża Polakom. Dziś rząd próbuje nadrobić stracony czas. Przywrócenie obowiązku noszenia maseczek i ograniczenie godzin otwarcia restauracji wyglądają jednak jak zabiegi kosmetyczne” – pisze autor.

Czy Niemcy pomogą?

„Rząd nie przygotował kraju na ponowny wzrost liczby infekcji. Politycy PiS wydają się nerwowi, a działanie rządu chaotyczne” – relacjonuje Philipp Fritz.

Dodaje, że niektórzy politycy zakazili się koronawirusem, wielu „bagatelizuje epidemię”.

„I tak senator Stanisław Karczewski, z zawodu lekarz, przeciw wirusowi zalecił jedzenie jabłek. Prezydent Andrzej Duda wydaje się ukrywać” – dodaje. I odnotowuje, że jeden z naważniejszych polityków w Polsce, szef PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński sam rzadko wypowiada się na temat sytuacji pandemicznej.

Jerzy Duszyński mówi w rozmowie z „Die Welt”, że chciałby, aby Niemcy zaoferowały Polsce pomoc w opiece nad chorymi, tak jak kilka miesięcy temu pomogły Włochom i Francji. „Biorąc pod uwagę nieprzyjazny wobec Niemiec ton, trudno wyobrazić sobie, by PiS zwrócił się do Berlina z taką prośbą. Jednak w obliczu dramatycznej sytuacji w Polsce nie można już tego wykluczyć” – ocenia Philipp Fritz.

Mecenas Jakub Wende zdradził nowe informacje na temat stanu Romana Giertycha. Okazuje się, że stan mężczyzny nie jest najlepszy i nie wiadomo co mu dolega.

Dziś uzyskałem informację, że szpital, w którym przebywa Roman Giertych zleci badania toksykologiczne mojego klienta. Decyzja ta związana jest ze znacznym pogorszeniem jego stanu zdrowia od momentu zatrzymania i problemami diagnostycznymi. Nadal nie wiadomo, co mu jest, a wyniki są złe. Jak ustaliłem, badania toksykologiczne najprawdopodobniej zostaną zlecone za granicą, ponieważ w Polsce nie są dostępne wszystkie odczynniki do tego konieczne” – przekazał.

Roman Giertych, na całe szczęście, czuje się już lepiej niż w ostatnich dniach.

Adwokat został zatrzymany w czwartek jako jedna z kilkunastu osób podejrzanych o udział w sprawie związanej z przywłaszczeniem 92 mln zł ze spółki Polnord. Mężczyzna zasłabł podczas przeszukania jego willi przez agentów CBA.

Prokuratura zastosowała już wobec niego szereg środków zapobiegawczych: zawieszono go w czynnościach adwokackich, zakazano wyjazdu z Polski, nałożono też dozór policyjny i bezwzględny zakaz kontaktowania się z innymi podejrzanymi.

Zdaniem sympatyków opozycji sprawa ma charakter jednoznacznie polityczny. Związana jest, jak uważają środowiska demokratyczne, z próbą przykrycia potężnego kryzysu pandemicznego w naszym kraju.

Innym podejrzanym w sprawie wyprowadzenia pieniędzy z Polnordu jest znany biznesmen Ryszard Krauze, uznawany za jednego z najbogatszych Polaków. Przedsiębiorca, podobnie jak Roman Giertych, deklaruje swoją niewinność.

Pomylono dwa pojęcia: przysporzenie i zubożenie lub uszczuplenie. (…). Prokuratora założyła, że ja i Prokom, który jest wehikułem inwestycyjnym, uszczupla majątek Polnordu. A de facto i Prokom, i ja ten majątek wielokrotnie zwiększaliśmy, czyli przysparzaliśmy wartości” – zapewnia Ryszard Krauze.

Prezydent Duda przyklepał Czarnka na ministra edukacji itd. Swój zaklepał swego. Obaj mają takie samo zdanie o tym, że niektórzy ludzie to nie są ludzie. A Czarnek zapostulował, żeby skończyć wreszcie z jakimiś prawami człowieka. Równością itd. Jasne! Jakie prawa człowieka? My możemy robić co chcemy, bo TKM, teraz my, mamy kurwa, władzę!

„Zatrzymany” przez służby mecenas Roman Giertych zasłabł w łazience (ciekawe, znów łazienka, co się tam stało?) i został przewieziony do szpitala. Wówczas niejaki Wąsik, znany z balangi i rozebranych foto z agentem Tomkiem, oświadczył, że mecenas symuluje. „Nie z nami takie numery„, wołał uradowany i upojony władzą do granic szaleństwa. A znana głównie z Twittera niejaka Mazurek, euro-parlamentarzystka, zaćwierkała wdzięcznie, jak na współczującą katoliczkę przystało- „ciekawe czy koledzy już robią zrzutkę na adwokata dla Giertycha„. No po prostu boki zrywać! Czego można się spodziewać po osobie, która po skopaniu przez trzech osiłków pewnego Kodowca rzekła, że poniekąd ich rozumie!

Felieton Krystyny Kofty >>>

Wygląda to tak, że wicepremier Kaczyński udał się na kwarantannę, autokwarantannę zresztą, podobnie jak wcześniej premier, bo sytuacja jest tak tragiczna, pandemia jest o kilkanaście razy silniejsza, a Jarosław Kaczyński po prostu się boi jako starszy człowiek. Drugi wariant jest taki, że chcą pokazać swojemu elektoratowi, że wirus też im zagraża. Może to jest cyniczne i być może źle ich oceniam, ale robię to na podstawie tego, co robili przez 5 lat i jak się zachowują, a nie co deklarują, że będą robić – mówi ekspert od marketingu politycznego, dr Mirosław Oczkoś. – Co do pana Czarnka, to była bardzo dobra okazja, żeby powiedzieć, że przemyśleliśmy sprawę i zmieniamy ministra. Okazało się jednak, że pandemia nie jest najważniejsza w szkołach, ani to, że nauczyciele wariują, sanepid rwie włosy z głowy, tylko najważniejsza jest ideologia – dodaje.

O Andrzeju Dudzie:

Rozmowa z dr. Mirosławem Oczkosiem >>>

 

Dodaj komentarz