Bezprawie Morawieckiego jest prawem w świetle mafijnych pojęć

Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał we wrześniu wyrok w sprawie naruszenia przez Morawieckiego porządku prawnego, dotyczącego wyborów prezydenckich, które miały się odbyć w maju. Zgodnie z nim uznano, że „decyzja zlecająca Poczcie Polskiej przygotowanie wyborów była nieważna”, a premier naruszył prawo, bo, „nie ma kompetencji dotyczących przygotowania jakichkolwiek wyborów powszechnych”.

I co na to pan Morawiecki? Właśnie przygotował kasację i odwołuje się do NSA.

Oczywiście, WSA się myli i zupełnie nie zrozumiał, o co chodziło. Nie ma przecież mowy o tym, by premier złamał Konstytucję i prawo wyborcze.

Wbrew twierdzeniom sądu I instancji decyzja prezesa rady ministrów nie zlecała Poczcie Polskiej »przygotowania« wyborów prezydenta RP” – przekonuje Morawiecki i dodaje, że on tylko chciał, by Poczta Polska podjęła działania zmierzające do przygotowania wyborów, a nie ich przygotowanie. „Poczta miała więc działać „na przedpolu”, „wstępnie” oraz „preparacyjnie”, a to spora różnica, której sąd nie raczył zauważyć.

Poza tym Morawiecki nie zlecił Poczcie przeprowadzenia wyborów „wyłącznie korespondencyjnych”, a podjęta przez niego decyzja miała charakter wewnętrzny i wynikała z troski o prawa obywateli. „Obligując Pocztę Polską (…) w niczym nie naruszył prawa, lecz po prostu zobowiązał Pocztę do podjęcia czynności przewidzianych w przepisach prawa powszechnie obowiązującego, a w szczególności w przepisach Kodeksu Wyborczego”.

Zapewnia też, że jego dokument nie był „carte blanche” do działań, które Poczta Polska zamierzała podjąć.

Tak więc, jak wynika z jego pisma odwoławczego, on niewinny, on w porządku, on działał zgodnie z prawem… Ciekawe, czy NSA da się na takie bajdurzenie nabrać?

Wskazujemy najbardziej nieprzejednanych wrogów KK

Uliczne protesty reaktywowały i spotęgowały opinie, że polski Kościół jest prześladowany, gnębiony i szykanowany. Ten bezprecedensowy atak trwa zresztą od dawna. Gdy w 2012 r. rozważano zmiany w funduszu kościelnym, Jarosław Kaczyński ujawnił, że natychmiast po odzyskaniu wolności „różne elementy czerwone, liberalne rozpoczęły atak na Kościół, atak bardzo ostry, niekiedy bardzo brutalny”. Wiele razy powtarzał potem, że „kto atakuje Kościół, ten atakuje Polskę!”. A w niedawnym liście do uczestników Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” prezes napisał: „Wyrażam wdzięczność, że daliście odpór wulgarnemu, barbarzyńskiemu nihilizmowi, który profanował miejsca kultu i symbole religijne”, radując się przy tym, że „postawiliśmy tamę temu nihilistycznemu szaleństwu”.

Felieton Andrzeja Karmińskiego o Kościele kat. >>>

Możemy się oszukiwać i zaklinać rzeczywistość, ale mamy w Polsce stan wojny domowej. Na razie „zimnej”, ale od prawdziwej wojny dzieli nas bardzo niewiele. Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że politycy obozu władzy albo nie dostrzegają stanu wrzenia, albo lekceważą go i próbują wygrać dla siebie – pisze Piotr Gajdziński.

Esej Piotra Gajdzińskiego o wojnie domowej >>>

 

Dodaj komentarz