Ludzie Kaczyńskiego kłamią na potęgę ws. Szmydta

– Nie ulega wątpliwości, po tym co odebrałem od naszych służb, że nie mamy do czynienia z jakimś jednorazowym wyczynem, tylko ze sprawą, która ma swoje źródła długi, długi czas temu. I nie możemy lekceważyć tej sprawy, to nie jest kwestia obyczajowa, to nie jest kwestia medialnych sensacji, tylko musimy mieć świadomość, że służby w tym przypadku białoruskie pracowały z osobą, która ma dostęp bezpośredni do ministra sprawiedliwości, która była odpowiedzialna za niszczenie systemu sędziowskiego w Polsce, która miała dostęp do różnych niejawnych dokumentów, do których żaden wywiad nie powinien mieć za żadne skarby dostępu – stwierdził premier Donald Tusk w trakcie wyjazdowego posiedzenia rządu na Śląsku.

Człowieka, który szanuje fakty i logikę, może trafić szlag, bo PiS właśnie gwałci je ze szczególnym okrucieństwem. Mnie trafia, gdy słucham tego, co od poniedziałku na temat Tomasza Szmydta wygaduje elita byłej władzy, w której imieniu miał prześladować (wróć: dyscyplinować) sędziów, którzy nie podporządkowali się PiS-owi w jego zapędach upartyjnienia wymiaru sprawiedliwości.

Felieton Anny Dryjańskiej >>>

 

Dodaj komentarz